Drodzy Bracia i siostry! W dniu dzisiejszym, zgromadziliśmy się w tej świątyni by wyrazić Bogu wdzięczność za dar kapłaństwa sługi Bożego ks. Jana Schneidera założyciela Zgromadzenia Sióstr Maryi Niepokalanej. Dziś słyszeliśmy piękne słowa „Nasz Zbawiciel Jezus Chrystus śmierć zwyciężył a na życie rzucił światło przez Ewangelię”. Śmierć przyszła na świat przez zawiść szatana a Jezus śmierć pokonuje i daje nam dobrą nowinę. Słowo Jezusa jest zawsze słowem nadziei. Słowo Jezusa jest słowem pokrzepienia, umocnienia. Słowo Jezusa jest zawsze życiodajne, odnawiające.
Dzisiaj w Ewangelii wg św. Marka jesteśmy świadkami dwóch sytuacji po ludzku beznadziejnych, sytuacji po ludzku bez nadziei. Córka Jaira, przełożonego synagogi, dwunastoletnia dziewczynka umiera, dogorywa. Sytuacja bez nadziei. I kobieta, która
od dwunastu lat cierpi na krwotok. Sytuacja bez nadziei. To, co je łączy, to dwanaście lat. Młoda dziewczynka i dojrzała kobieta. Dziewczynka miała 12 lat a kobieta od 12 lat cierpiała. 12 lat. To nie tylko symbol, ale także rzeczywistość, w której znalazł się Izrael. 12 pokoleń Izraela. Pokolenia, które miały być życiodajne, niestety życia nie dały. I w takiej sytuacji, po ludzku bez nadziei, bez wyjścia, pojawia się Jezus – Światło nadziei. Uzdrawia, leczy, pomaga. Z drugiej strony córka Jaira, przełożonego synagogi, jak i kobieta cierpiąca od 12 lat na krwotok nie miały prawa i możliwości spotkać się z Jezusem. Dziewczynka była za bardzo chora, żeby mogła przyjść do Jezusa, a jej ojciec, przełożony synagogi, według prawa nie bardzo mógł iść, żeby prosić Jezusa o pomoc. Kobieta, która cierpiała na krwotok, była według prawa nieczysta.
W takiej rzeczywistości przełożony synagogi, jak i kobieta, która od 12 lat cierpi na krwotok co robią??? Łamią ludzkie schematy. Wbrew logice, wbrew prawu i porządkowi jaki ustalił człowiek, idą do Jezusa. Co ich prowadzi do Jezusa? WIARA. Oni wierzą, że Jezus jest w stanie ich uzdrowić. Nie przepisy, ale wiara, która jest powodowana miłością i pragnieniem życia. Kobieta dotyka szat Jezusa i odzyskuje zdrowie. A Jezus mówi do niej: „Twoja wiara cię ocaliła”. Dziewczynka jest w gorszej sytuacji- umiera, ale Jezus idzie do domu Jaira. I znów, nie powinien się jej dotknąć, bo ona już nie żyje. A Jezus bierze ją za rękę i mówi «Talitha kum», to znaczy: «Dziewczynko, mówię ci, wstań!». I wstała! „Dajcie jej jeść” mówi Jezus. Wiara przełożonego synagogi – Jaira, wiara kobiety i słowa Jezusa- słowa uzdrowienia!
Wszystko pokazuje nam, że Jezus dokonuje w życiu człowieka cudów Bożej miłości,
ale potrzebuje naszego zaangażowania, naszej obecności, naszej ludzkiej determinacji, zaufania, a nade wszystko – drodzy bracia i siostry – naszej wiary. Ta dzisiejsza Ewangelia pokazuje nam, że dla Boga nie ma nic niemożliwego! Z jednym zastrzeżeniem. Bóg nie uczyni nic, bez nas. Potrzebuje naszego serca, dlatego Jezus odnawia wszystko to, co człowiek zniszczył. W pierwszym czytanie usłyszeliśmy słowa: ”Bóg stworzył wszystko po to, aby było”. „Do nieśmiertelności Bóg stworzył człowieka. Uczynił go obrazem swej własnej wieczności”. Wszystko jest dziełem Boga, cały świat i nasze życie jest dziełem Boga.
Dziś, drodzy bracia i siostry, w tej katedrze, matce kościołów Dolnego Śląska, dziękujemy za dar życia, powołania a nade wszystko, jak powiedzieliśmy na początku,
za kapłaństwo sługi Bożego ks. Jana Schneidera, za 27 lat posługi kapłańskiej. W tym roku obchodziliśmy, 11 stycznia, dwusetną rocznicę Jego urodzin. Człowiek obdarzony przez Boga wieloma talentami, pochodzący ze zwyczajnej rodziny. To pokazuje, że Bóg może uczynić wielkie rzeczy przez prostego, zwyczajnego człowieka, pod jednym warunkiem – jeśli on zaangażuje swoje serce. Dziękujemy za kapłaństwo ks. Jana Schneidera, a przede wszystkim dziękujemy za to, co Bóg czynił przez Jego posługę. Stał się narzędziem w ręku Boga. A będąc narzędziem w ręku Boga, starał się dostrzegać te obszary i znaki, które Bóg wskazywał w Jego posłudze kapłańskiej. Dziewczęta, kobiety, XIX wiek, Wrocław, miasto, rozwój przemysłu
i napływ ludności, zagubienie – zwłaszcza w przestrzeni moralnej. Ks. Jan odczytuje
te znaki czasu- nie można tych ludzi zostawić samymi sobie, trzeba im pomóc, trzeba stać się narzędziem w ręku Boga. Rozpoczyna i wytrwale prowadzi Boże dzieło pomocy dziewczętom
kobietom. I troszczy się o ludzi chorych, a w parafii prowadzi zwyczajną, codzienną prostą posługę kapłańską. Drodzy bracia i siostry, patrząc na kapłaństwo sługi Bożego ks. Jana Schneidera, widzimy, że to z jednej strony, zwyczajny, prosty kapłan, a z drugiej strony jednak NIEZWYCZAJNY. Kapłaństwo nie przyszło Mu łatwo. Droga do kapłaństwa nie była słana kwiatami. On doświadczał wielu trudności, a później w codziennej posłudze kapłańskiej również wielu wyrzeczeń. Skąd czerpał moc? Ks. Jan Schneider był człowiekiem Słowa Bożego. Był człowiekiem adoracji Najświętszego Sakramentu. Swoje życie zawierzył Maryi Niepokalanej. Patrzę na życie ks. Jana i widzę jak pięknie koresponduje ono z czasem, który my obecnie przeżywamy w Archidiecezji Wrocławskiej. Ks. Schneider był człowiekiem synodu, człowiekiem wspólnej drogi wiary, którą przeżywał z wiernymi, z każdym człowiekiem. „Uczyńcie wszystko, co powie wam Syn”. On słuchał Chrystusa, adorował Chrystusa, był do Jego dyspozycji a słuchając Jezusa, adorując Najświętszy Sakrament, po prostu tworzył wspólnotę jako kapłan. Był człowiekiem wspólnoty, komunii, gromadził wokół siebie ludzi, także tych, którzy chcieli coś więcej uczynić w Kościele i dla Kościoła. Gromadził również tych zagubionych – dziewczęta i kobiety często wykorzystywane. Wiedział doskonale, że wszyscy jesteśmy dziećmi jednego Boga. Ale tworzyć wspólnotę to jeszcze nie wszystko. On poszedł krok dalej. Formował serca, przygotowywał, tłumaczył, wyjaśniał, głosił słowo, ale również tworzył miejsca obecności, a formując serca, przygotowywał do misji. Sytuacja kobiet wtedy, gdy posługiwał sługa Boży ks. Jan Schneider – połowa XIXw. – była bardzo podobna do tej, o której słyszeliśmy w dzisiejszej Ewangelii. 12-letnia dziewczynka dogorywała. Taki był też los młodych dziewcząt, które przyjeżdżały do miasta bez opieki rodziców, bliskich. Tak naprawdę bardzo często były skazane na śmierć duchową. I były kobiety, które cierpiały na krwotok, krwotok swojego serca. Wykorzystywane, zostawione i porzucone. I co robił ks. Jan Schneider? Wstawiał się za tymi, które były w sytuacji beznadziejnej, niósł im Jezusa Chrystusa, który mówił «Talitha kum», to znaczy: «Dziewczynko, mówię ci, wstań!», twoje życie może być piękne! On również przyprowadzał do Jezusa kobiety, które cierpiały. Po co? Aby mogły dotknąć się Jego szat. I wiele z nich odzyskiwało zdrowie. I TO JEST PIĘKNO KAPŁAŃSTWA KS. JANA SCHNEIDERA – TWORZYĆ WSPÓLNOTĘ, FORMOWAĆ SERCA I REALIZOWAĆ MISJĘ – PRZYPROWADZAĆ INNYCH DO JEZUSA CHRYSTUSA. DLATEGO DROGA JEGO KAPŁAŃSTWA STAŁA SIĘ DROGĄ ODNOWY DUCHOWEJ CZŁOWIEKA, a ta droga odnowy duchowej człowieka, stała się dla Kościoła wrocławskiego drogą jego odnowy.
DZIŚ TRZEBA PRZYPOMINAĆ I WSKAZYWAĆ NA PRZYKŁAD JEGO MIŁOŚCI DO BOGA, KOŚCIOŁA I DRUGIEGO CZŁOWIEKA, TRZEBA POKAZYWAĆ PIĘKNO JEGO POŚWIĘCENIA
I ZAANGAŻOWANIA, TRZEBA MÓWIĆ, ŻE KS. JAN SCHNEIDER – SŁUGA BOŻY – BYŁ WZOREM SŁUŻBY, ŻYCIA I POŚWIĘCENIA.
Drodzy bracia i siostry uczyńmy wszystko, abyśmy potrafili, jak On dostrzegać drugiego człowieka wstawiać się za nim i przyprowadzać innych do Jezusa, by dzisiejszy człowiek mógł odzyskać zdrowie i siłę. Nasz Zbawiciel Jezus Chrystus śmierć zwyciężył a na życie rzucił światło prze Ewangelię. Bądźmy ludźmi Słowa Bożego i uczyńmy wszystko, co Jezus nam powie. Amen.