W dzisiejszej Ewangelii Pan Jezus poleci swoim uczniom; Niech będą przepasane biodra wasze i zapalone pochodnie. A wy bądźcie podobni do ludzi oczekujących swego pana, kiedy z uczty weselnej powróci, aby mu zaraz otworzyć, gdy nadejdzie i zakołacze.
Sługa Boży ks. Jan Schneider pragnął jak najlepiej przygotować się do spotkania z Chrystusem w momencie przyjęcia sakramentu kapłaństwa. Po zdaniu egzaminu maturalnego w nyskim Carolinum, które miało miejsce dnia 20 września 1845 roku, razem z 13 kolegami z klasy wyjechał na studia do Wrocławia. Tylko jeden z maturzystów wybrał studia medyczne, pozostali zapisali się na teologię.
W czasach naszego Ojca Założyciela, jeśli kandydat do kapłaństwa chciał wstąpić do seminarium duchownego, musiał najpierw jako osoba świecka, ukończyć studia teologiczne. Uniwersytet Wrocławski posiadał wydział teologii katolickiej, na którym studiowało w roku akademickim1845/46 199 studentów, oczywiście tylko mężczyzn i wydział teologii ewangelickiej z 72 studentami. Żacy mieszkali na prywatnych stancjach. Jan Schneider wynajął pokój na Ostrowiu Tumskim przy kościele św. Krzyża, w kamienicy pod nr 9. Cierpiał bardzo z powodu zimna. Mieszkał bowiem z przyjacielem w nieopalanej izbie. Aby ogrzać nieco piec, wkładali do niego ogarek od świecy. Kiedy to zauważyła właścicielka stancji, wówczas zaczęła im palić w piecu na własny koszt.
Przez trzy lata od 1845 do 1848 studiował przedmioty teologiczne oraz odbył służbę wojskową w 11 Regimencie Grenadierów we Wrocławiu jako ochotnik. Nabyte w wojsku doświadczenia wykorzystał w czasie rewolucji, która wybuchła 6 marca 1848r. we Wrocławiu na fali wiosny ludów i solidarności z ruchami społecznymi we Francji i Austrii. We Wrocławiu doszło do krwawych starć z rewolucyjnie nastawionymi mieszkańcami miasta. Wystąpienia miały charakter lewicowy i antyklerykalny. W czasie zamieszek rewolucjoniści napadli na mieszkania członków kapituły katedralnej na Ostrowiu Tumskim. Wtedy to Jan Schneider zorganizował załogę z kolegów studentów, sam stając na jej czele i obronił zagrożonych kanoników wrocławskich przed napastnikami. Jego dzielna postawa zjednała mu życzliwość członów kapituły wrocławskiej a koledzy obdarzyli go wówczas tytułem „generalissimusa”.
Po trzyletnich studiach na Uniwersytecie Wrocławskim Sługa Boży wstąpił w październiku 1848 roku do seminarium duchownego, które w tym czasie nosiło nazwę Alumnatu i mieściło się w miejscu, gdzie dziś stoi budynek Biblioteki Archidiecezjalnej. Kandydaci do kapłaństwa przez 9 miesięcy kształcili się w zakresie teologii pastoralnej, liturgiki i ascetyki.
Przełożeni Alumnatu wystawili księdzu Janowi następującą opinię: „Duży, zdrowy. talent wystarczający, gorliwość zadowalająca, zachowanie zadowalające, charakter pilny, zgodliwy – z dobrą wolą, kazania też zadowalające, katechizm zadowalający”.
W czasie pobytu w Alumnacie Jan Schneider otrzymał strój duchowny, tonsurę i cztery niższe święcenia kapłańskie: ostiariat, lektorat, egzorcystat i akolitat oraz trzy wyższe: subdiakonat, diakonat i prezbiterat. Święcenia diakonatu otrzymał z rąk bpa pomocniczego Daniela Latusska dnia 21 czerwca 1849 roku w kościele św. Krzyża. Wraz z nim wyświęconych zostało 38 alumnów z archidiecezji wrocławskiej oraz 4 z archidiecezji ołomunieckiej.
Święcenia kapłańskie udzielił mu ordynariusz archidiecezji wrocławskiej książę biskup Melchior von Diepenbrock w dniu 1 lipca 1849 roku w kościele św. Krzyża. Dzień przyjęcia święceń kapłańskich ks. Jan Schneider uznał on za najważniejszy w swoim życiu. Było to dla niego dzień, w którym po kilkunastu latach przygotowań spotkał swojego Mistrza w sakramencie kapłaństwa. Do tej uroczystej chwili przygotowały go wydarzenia trudne, naznaczone ubóstwem materialnym, wymagające wielkiego zaparcia i wierności własnemu powołaniu życiowemu.
Jak postrzegam trudne wydarzenia, z którymi mierzę się we własnym życiu? Czy przygotowują mnie one do spotkań z Chrystusem?
S.M. Elżbieta Cińcio