Gdy zbliża się Uroczystość Najświętszego Ciała i Krwi Pańskiej nasuwa mi się wiele wspomnień, skojarzeń związanych z Najświętszym Sakramentem. Tyle jest dokumentów, książek, kazań czy konferencji na temat Eucharystii… Nie pamiętam już gdzie zetknęłam się z takim określeniem: Sakrament życia konsekrowanego. Autor uzasadniał, że skoro dwa stany w Kościele – kapłaństwo i małżeństwo – mają swój sakrament, to sakramentem właściwym dla osób konsekrowanych jest Eucharystia gdyż w niej jednoczą się ze swoim Oblubieńcem.
Najczęściej mamy możliwość codziennego uczestniczenia we Mszy Świętej w naszych domach zakonnych lub kościołach parafialnych. Czas kiedy z powodu choroby czy innych okoliczności nie mogę w niej uczestniczyć jest dla mnie przykrym doświadczeniem, przypomnieniem własnego ubóstwa i ludzkich ograniczeń. Wiele osób wierzących ma podobne przeżycia, zwłaszcza obecnie w dobie trwającej ciągle pandemii. Uczestnictwo w Najświętszej Ofierze jest codziennym źródłem łaski i światła przychodzącego przez Słowo Boże albo teksty mszalnych modlitw, wezwań czy pieśni. Podobnie chleb i wino, które Chrystus wybrał aby stały się Jego Ciałem i Krwią,
w prostocie swojej materii przypominają o Bożym upodobaniu do tego co małe, pokorne i kruche. Gest łamania Chleba przed obrzędem Komunii przypomina mi o pokorze Boga i poddaniu się człowiekowi. A kiedy Pan Jezus przychodzi w Komunii świętej pozwala doświadczyć swojej przemieniającej bliskości i zaufania do mnie słabego człowieka. Jestem w komunii z Nim
i z Kościołem, moją wspólnotą. Mając kontakt z wieloma osobami o odmiennych poglądach, wierze czy stylu życia, przychodząc do kościoła na Eucharystię tym bardziej czuję, że jestem w domu. Dom mojego Pana jest moim domem. Będąc na Mszy świętej już nie działam indywidualnie ale we wspólnocie. Wykonywane gesty, wypowiadane słowa, przyjmowane postawy ciała prowadzą do przejścia od ,,ja” do ,,my”. Wartość jednoczącą Eucharystii odkryłam bardziej przebywając przez wiele lat w małej wspólnocie kiedy mogłyśmy razem ją przeżywać w niedziele, a jako wspólnotowe święto i wyróżnienie gdy Msza święta sprawowana była w naszej domowej kaplicy.
Staranie o to, by w każdym naszym domu była kaplica z Najświętszym Sakramentem jest wyrazem mądrości Kościoła, Zgromadzenia. Mieszkamy realnie pod jednym dachem z naszym Panem. Jego cicha obecność towarzyszy naszym codziennym sprawom. Kiedy w cichej adoracji trwam w Jego obecności zachwyca mnie Jego miłość wyrażająca się z znaku Chleba Eucharystycznego. Mam być Jego monstrancją kiedy idę do sióstr, do apostolstwa w katechezie, zawsze… i choć nie doświadczam duchowych uniesień przebywanie w Jego obecności jest moim pokojem, moją siłą. Wielką wartość stanowi dla mnie codzienna wspólnotowa adoracja znajdująca się w porządku dnia i wiernie praktykowana zarówno w mojej dawnej małej wspólnocie jak i obecnie. Trwając z moimi siostrami wspólnotowo przed Panem umacniamy się wzajemnie świadectwem wiary i miłości.
Podczas Uroczystość Bożego Ciała charakterystyczna jest jeszcze jedna forma kultu eucharystycznego – procesje z Najświętszym Sakramentem. Uczestnicząc w procesjach eucharystycznych idących ulicami mojego miasta od dziecka miałam świadomość, że uczestniczę
w szczególnej formie manifestacji wiary. Miałam poczucie wyróżnienia idąc jakby w orszaku Baranka, jak pisze o tym św. Jan Apostoł: ,,To ci, którzy Barankowi towarzyszą, dokądkolwiek idzie; ci spośród ludzi zostali wykupieni na pierwociny dla Boga i dla Baranka, a w ustach ich kłamstwa nie znaleziono: są nienaganni”,(Ap 14, 4 – 5). I w innym miejscu: ,, A świątyni w nim nie dojrzałem: bo jego świątynią jest Pan Bóg wszechmogący oraz Baranek. I Miastu nie trzeba słońca ni księżyca, by mu świeciły,
bo chwała Boga je oświetliła, a jego lampą – Baranek. I w Jego świetle będą chodziły narody, i wniosą do niego królowie ziemi swój przepych”, (Ap 21, 22 – 24). Obraz Chrystusa Baranka oświecającego miasto i narody, tak bardzo pasował do tłumnych procesji zatrzymujących się przy czterech ołtarzach i Jezusa błogosławiącego nam w Najświętszym Sakramencie.
Na czas w okolicach Bożego Ciała przypadają zazwyczaj uroczystości Pierwszej Komunii Świętej, a później ich kolejne rocznice. Kończąc moje zamyślenia właśnie w takim dniu podzielę się jeszcze jednym wspomnieniem. W dniu mojej Pierwszej Komunii po uroczystościach w kościele
w gronie rodziny zostałam zapytana przez kogoś z gości kim chciałabym zostać jak dorosnę.
Bez namysłu odpowiedziałam, że zakonnicą. Wśród obecnych zapanowała konsternacja, ponieważ
nic tego nie zapowiadało, ani chyba nikt nie spodziewał się takiej odpowiedzi. Czas płynął, a ja do dziś nie wiem, skąd mi wtedy taka odpowiedź przyszła, choć… dziś właśnie mogę za św. Pawłem powtórzyć: ,,za łaską Boga jestem tym, czym jestem, a dana mi łaska Jego nie okazała się daremna; przeciwnie, pracowałem(…), nie ja, co prawda, lecz łaska Boża ze mną”, (1 Kor 15, 10).
s. Michaela Musiał