Zastanawiałam się kiedyś jakie jest moje ulubione określenie Niepokalanej. Tak licznymi tytułami jest Ona pozdrawiana, że pewnie każdemu z Jej czcicieli któryś z nich jest szczególnie bliski.
Osobiście rzadko zwracam się do Niej po imieniu. Zdecydowanie bliższy jest mi zwrot  Matka Boża,
a w bardzo osobistej modlitwie po prostu Mamusia… Z Jej Bożego Macierzyństwa wynika przecież wszystko, cała cześć jaką jest otaczana przez uczniów Jezusa.

Kiedy w Litanii Loretańskiej wzywamy orędownictwa Matki Bożej nazywamy Ją też Matką Kościoła. To drugi tytuł, jakim często zwracam się do Niej także wówczas, kiedy przypada
mi prowadzić modlitwy wspólnotowe. I choć ten tytuł Maryi uroczyście ogłosił dopiero św. Paweł VI
w dniu 21 listopada 1964 roku, to jego wartość i wymowa są obecne w całej historii Kościoła od jego początków.

Obecnie w dobie pandemii, niepokojów w wielu częściach świata, dużych różnic społecznych, panoszących się ideologii oraz innych rzeczy dalekich od przesłania Ewangelii, pojawia się wielu wieszczów, proroków czy apostołów apokalipsy. Myśl, że żyjemy w czasach ostatecznych bywa powodem podejmowania różnego rodzaju praktyk pobożnych, które same w sobie są dobre i należą do bogactwa Kościoła. Jednak ich nadmierne mnożenie wydaje się zdradzać pewien duchowy niepokój, nerwowość, nieufność czy skłonność do popadania w panikę. Pełnia czasów nastała wraz
z przyjściem Zbawiciela na świat, (zob. Ga 4,4). W czas Kościoła wpisane są czasy ostateczne pełne oczekiwania, tęsknoty, prób i nadziei, (zob. KKK 672 – 677). Już od Wniebowstąpienia przyjście Pana jest bliskie i w oczekiwaniu na to wydarzenie Kościołowi towarzyszy Jego Matka. Matki słuchać trzeba. Stwierdzenie to wydaje się tak oczywiste, jednak nie zawsze tak jest, jak sądzimy.
Ona w objawieniach prywatnych uznanych z prawdziwe i zatwierdzonych przez Kościół mówi to samo, co w Piśmie Świętym przez swoją postawę, obecność przy Jezusie i młodym Kościele. Mówi to samo, co w nielicznych zapisanych przez Ewangelistów słowach. Dla mnie najbardziej konkretną wskazówką jest polecenie wypowiedziane podczas wesela do sług w Kanie Galilejskiej, których odsyła do Jezusa mówiąc: ,,Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie”, (J 2, 5).

Tytuł Maryi, Matki Kościoła kojarzy mi się w piękną średniowieczną Madonną z Płaszczem Ochronnym, której oryginał znajduje się w kościele św. Mikołaja w Markdorf. Nigdy tam nie byłam, ale dostałam obrazek z Jej wizerunkiem od nieżyjącego już franciszkanina, który przed laty towarzyszył mi w rozeznawaniu powołania. Dziś, kiedy żyjemy w czasach, gdzie wszystko jest albo musi być wyjątkowe i szczególne sądzę, że potrzeba takiej właśnie prostoty i zwyczajności w chronieniu się pod Jej macierzyńską opiekę, z jaką pod płaszczem Maryi chronią się postaci wyobrażające średniowiecznych mieszkańców miasteczka. Potrzeba nam prostoty i zwyczajności
w życiu duchowym, modlitwie i  pracy, w relacjach międzyludzkich we wspólnotach i poza nimi.
Wtedy jesteśmy najbardziej podobne do Matki kiedy wypełniając Jej polecenia żyjemy tak jak Ona żyła – w obecności Jezusa. Wtedy jesteśmy do Niej podobne kiedy pozwalamy, aby Duch Boży nami kierował i nas przenikał, tak jak Ją wypełniał i prowadził. Nie chodzi więc tylko o zwracanie się do Maryi w podniosły, pietystyczny sposób w uroczystych chwilach czy o podejmowanie różnych dzieł albo akcji apostolskich jako Jej Siostry. Chodzi raczej o codzienną wierność prostemu sposobowi życia na Jej wzór, który przejawia się też w formach pobożności, sposobie bycia, wypowiadania się, zachowania…

Kończąc moje przemyślenia o Maryi, naszej Matce – Matce Kościoła, nasuwa mi się jeszcze jedna myśl. Wspomniany wcześniej czas rozeznawania powołania zakończył się decyzją wstąpienia
do Sióstr Maryi Niepokalanej choć znałam jeszcze kilka innych zgromadzeń zakonnych, a niektóre
z nich miały duży wkład w mój rozwój religijny poprzez katechizację, prowadzenie grupy Dzieci Maryi, scholę, kolonie parafialne czy rekolekcje dla dziewcząt. Trudno powiedzieć dlaczego tutaj akurat Pan Jezus mnie przyprowadził. Ale jedno mogę z pewnością powiedzieć, że tym co wyróżniło Siostry Maryi była prostota, rodzinna atmosfera dająca się wyczuć w domu zakonnym i zwyczajność samych Sióstr, z którymi miałam wtedy kontakt.

S. M. Michaela Musiał