Komentarze i osądy

Komentarze i osądy

Jedną z najłatwiejszych rzeczy w życiu jest przekazywanie komentarzy i osądów na temat wyboru innych. Poczekaj! Czy wiesz, dlaczego dokonał takiego wyboru? Czy wiesz, w jakich okolicznościach dokonał tego wyboru? Czy wiesz, jakie były opcje? … W ten sposób nie wiemy wielu rzeczy, a jednak wydajemy komentarze i oceny na temat wyboru innych. Spróbuj to powstrzymać… pomyśl, zanim wydasz komentarz lub osąd! Zobacz wszystko, czego nie wiemy o tej sytuacji i zaangażowanych osobach. Kiedy zdasz sobie sprawę z tego, jak bardzo nie jesteś świadomy tego konkretnego pytania, zdasz sobie sprawę, że nie jesteś nawet w stanie tego komentować. W ten sposób możesz uniknąć wytwarzania dużej ilości negatywnej energii z powodu swojej ignorancji.

Don Giorgio

Piękno życia w jedności

Piękno życia w jedności

Dwudziesty trzeci sierpnia to dzień, który zmienił moje postrzeganie życia w jedności. To dzień kiedy wyjechałam na nową placówkę nie znając dokładnie tego miejsca, ani sióstr, które tam były. W sercu jednak, miałam dużo pokoju.

Pamiętam jak miałam wyjechać zaraz po śniadaniu, ale plany Boże były inne i wyjechałyśmy o 15:00 w Godzinie Miłosierdzia, co było dla mnie bardzo znaczące.

Strzybnica to mała miejscowość, w której trafiłam pod płaszcz Maryi i Serca Jezusa.

Kiedy przekroczyłam próg domu, do którego zostałam skierowana przez Siostrę Prowincjalną, poczułam ogromne ciepło, miłość sióstr, które na mnie już od rana czekały. Czułam się bezpieczna i przyjęta z miłością, radością, otwartością i taką serdecznością, a przecież mnie nie znały, a ja ich. Atmosfera, która panowała w tym domu była wyjątkowa bo było czuć w niej Miłość Boga na pierwszym miejscu.

Do życia w jedności w naszej domowej wspólnocie, przyczynił się też obraz życia parafii, który zobaczyłam – był to ,,kościół żyjący”, w którym razem tworzyliśmy wielką rodzinę Bożą. Dobrze wspominam ks. Proboszcza człowieka o wielkim sercu otwartego na Słowo Boga, który na powitanie mnie na Mszy świętej powiedział, abym czuła się jak w domu…..i tak też było przez dwa lata mojego pobytu tam.

Wspólnota, w której z Woli Bożej było mi dane być, to była wspólnota tylko trzyosobowa i pokoleniowa, ale siostry, które mi towarzyszyły, to były osoby głęboko rozmodlone, od których sama mogłam się uczyć życia modlitwy. One naprawdę kochały i pozwalały się kochać Jezusowi i mnie samej.

Każda z nas szukała dobra w drugiej i dla drugiej. Pamiętam jak długo siedziałyśmy przy posiłkach i to nam nie przeszkadzało, ponieważ chciałysmy spędzać ze sobą czas. Dzieliłyśmy się przeżytym dniem i doświadczeniem Jezusa w naszym życiu. Cieszyłyśmy się sobą w wolności, bo pośród nas był Jezus i Maryja, to Oni nas łączyli. Wiedziałam, że zawsze mogłam na nie liczyć, nawet kiedy było ciężko i miałam trudny dzień – moje siostry wspierały mnie modlitwą… i to było piękne.

Pomimo, że każda z nas to inna historia, inne doświadczenia, to ŁĄCZYŁA NAS MIŁOŚĆ.

Dziękuję Bogu i Siostrom (s. Róży i s. Albinie) za czas spędzony w Strzybnicy, który pokazał mi, że tworzenie jedności jest możliwe, o ile będziemy otwarte na siebie nawzajem i będziemy przyjmować, i akceptować siebie takie jakie jesteśmy w duchu Bożej Miłości.

S.M. Sabina Adamowska

Charyzmat w praktyce

Charyzmat w praktyce

W tym roku minie już trzydzieści lat od dnia, w którym po raz pierwszy przekroczyłam próg naszego Domu Macierzystego we Wrocławiu. Można by powiedzieć, że „trzydzieści lat minęło jak jeden dzień…” Wtedy też po raz pierwszy usłyszałam o naszym Księdzu Janie, charyzmatycznym Założycielu Zgromadzenia. O tym, że „zakochałam się” w Nim od „pierwszego wejrzenia” – pisałam już dawno temu. Teraz chcę podzielić się tym, co z tego wynikło na długie lata…

Odkrywanie charyzmatu Założyciela, Zgromadzenia, wspólnoty było dla mnie jak szukanie odpowiedzi na pytanie o własną tożsamość. Przy pierwszym spotkaniu urlopowym usłyszałam zachwyt moich znajomych nad tym, jakże bardzo aktualne mamy przesłanie, jako Zgromadzenie…. Droga transformacji realiów XIX-to wiecznych na język współczesny i potrzeby, które widziałam dookoła doprowadziły mnie do konkluzji, że ta „współczesność i ponadczasowość” charyzmatycznego przesłania dla mnie to TROSKA O GODNOŚĆ KOBIETY. Sprawą drugorzędną jest już to, w jakiej formie będzie to możliwe i do kogo bezpośrednio zaadresowane. Dla mnie jest to przesłanie ZAWSZE I WSZĘDZIE AKTUALNE i możliwe do podjęcia. A skoro tak, to nie ma wymówki, że się nie da, że nie można podjąć działania…

Ksiądz Założyciel pisał do nas, że „mamy być służebnicami sług i służyć tym, którymi świat gardzi”. A skoro świat gardzi, to zagrożona i niedoceniona jest właśnie GODNOŚĆ tych, które są słabe, zależne, niesamowystarczalnie. Dlatego właśnie troska o GODNOŚĆ i dowartościowanie człowieka obok mnie stała się ośrodkiem mojej uwagi, troski, modlitwy, pracy.

„Nie umiem dziękować Ci, Panie,

bo małe są moje słowa,

Zechciej przyjąć moje milczenie

i naucz mnie życiem dziękować.”

To refren znanej piosenki, którą wiele lat temu uczyniłam swoją osobistą modlitwą… i staram się realizować w codzienności. Jestem naprawdę szczerze wdzięczna Panu Bogu, że pozwala mi już od wielu lat doświadczać możliwości pracy i troski o GODNOŚĆ KOBIETY.  Bo właśnie to tak naprawdę robię od wielu lat w Bardzie.

„Szukałam człowieka” gotowego wraz ze mną podarować swoje serce tym, którymi świat gardzi, którzy są bezradni, samotni, skrzywdzeni, pogardzani albo tylko niezaradni i pokorni… Wierzę, że pomoc „zanim będzie za późno” może uratować życie, nadzieję, radość…, a gdy ratuje się jednego człowieka, ratuje się cały świat!

Aby stworzyć jedno miejsce bezpieczne i przyjazne dla potrzebującego, nie trzeba wiele, ale jednocześnie trzeba tak bardzo wiele – CAŁE SERCE! Poszukiwanie pasjonatów gotowych wyjść na przeciw biedzie z próbą przerwania łańcucha bezradności,  gotowych stawić czoła gąszczowi zagmatwanych przepisów i zmieniających się zasad, spoza których najważniejszy jest CZŁOWIEK i jego GODNOŚĆ zaowocowało powołaniem do życia Stowarzyszenia pomocy kobietom w kryzysie, które na cześć Księdza Założyciela nazwano: „Związek Maryjny”. Jesteśmy po to, by pomagać w kryzysie (trudnej sytuacji) i troszczyć się o godność każdego człowieka, aby pomagać zanim będzie za późno. Kryzys oznacza czas przełomu, przesilenie, decydujący zwrot a także okres załamania. Zawsze kiedy człowiek doświadcza kryzysu, czuje się samotny, odmienny, niepełnowartościowy lub nieprzystosowany. I dlatego powinien szukać pomocy u innych ludzi, aby odwrócić spiralę upadku… i to zanim będzie za późno! I zawsze trzeba mieć nadzieję, bo nadzieja jest podstawą ludzkiej egzystencji, „która zawieść nie może, bo rozlana jest w sercach przez Ducha Świętego, który został nam dany” (Rz 5,5).

Aby służyć pomocą człowiekowi w sytuacjach trudnych i przełomowych, przywracać mu wiarę w siebie i własną godność Stowarzyszenie podejmuje konkretne działania:

  • Prowadzi Ośrodek Interwencji Kryzysowej „Nadzieja”, który z czasem poszerzył swoją działalność o Punkty Interwencji Kryzysowej w terenie.
  • Prowadzi całodobowy Hostel dla osób doświadczających przemocy dla czterech powiatów
  • Prowadzi Gabinet Pomocy Psychologicznej Dla Dziecka i Rodziny „ASLAN”.

W naszych progach można otrzymać wsparcie, pomoc prawną, psychologiczną, a przede wszystkim ludzką i duchową. Nasi klienci przychodzą z bagażem trosk a odchodzą w swoją codzienność z nadzieją. Ci, którym brakuje bezpieczeństwa i bliskich, życzliwych osób znajdują u nas także dom na kilka miesięcy. Tak, właśnie dom a nie tylko bezpieczne schronienie, tak jak prosił Ksiądz Założyciel, aby nasze domy „stawały się drugim domem rodzinnym dla przebywających u nas kobiet”. Czasami ktoś zostaje z nami krótko i wraca wciąż pogubiony do swojej niepewnej rzeczywistości. Ale są i takie kobiety, którzy u nas podejmują ważne decyzje o zmianach w swoim życiu i naprawdę wychodzą inne…

Cieszymy się każdą osobą, która odeszła od nas z „nową nadzieją” i motywacją do pozytywnych zmian w swoim życiu. Tego działania nie oddadzą liczby, gdyż nawet gdyby w skali roku było to zaledwie kilka osób, WARTO byłoby się trudzić, gdyż „Ten, kto ratuje życie jednego człowieka, ratuje cały świat” (Thomas Keneally, z książki Lista Schindlera) a my jesteśmy po to, „aby pomagać zanim będzie za późno”.

Obok prowadzonego dotychczas Ośrodka Interwencji Kryzysowej „Nadzieja”, Stowarzyszenie nasze od maja 2019 roku podjęło nową formę pomocy, którą jest Gabinet Pomocy Psychologicznej dla Dziecka i Rodziny „ASLAN”. Podejmując wciąż nowe wyzwania, rozwinęliśmy wachlarz proponowanych form pomocy o gałąź bardziej specjalistyczną  – pomoc dzieciom z problemami integracji sensorycznej. Jest to w obecnym czasie duży problem, który stanowi dla najmłodszych i ich rodzin poważny kryzys w codziennym funkcjonowaniu. Pomagając dziecku – pomagamy rodzinie w kryzysie. A zatem „ASLAN” to kolejna forma wprowadzenia w życie zasady „jesteśmy po to, aby pomagać zanim będzie za późno”. Społeczeństwo gardzi osobami z dysfunkcjami – nie ważne jakiego rodzaju – odmienność lub niesamodzielność jest często powodem odrzucenia lub pogardy. I znów mam swoją możliwość TROSKI O GODNOŚĆ i charyzmatyczne zanurzenie w duchu Księdza Założyciela.

Stowarzyszenie nasze jest malutką jednostką. Mamy zaledwie dwudziestu członków i niewielki zasięg terytorialny i informacyjny (na miarę naszych możliwości staramy się poszerzać informacje). Zatrudniamy na umowę o pracę 5 osób a dwie dodatkowe na zlecenie. W oparciu o te swoje niewielkie zasoby ludzkie, budżetowe i lokalowe prowadzimy od lat Ośrodek Interwencji Kryzysowej „Nadzieja”, który już na stałe wpisał się w „mapę pomocową” okolic. Od niecałych dwóch lat mamy dodatkowo Gabinet i Salę SI, która pomału konstytuuje swoją działalność, przyczyniając się do ogólnego rozwoju całości dzieła. Odpowiadamy na różne potrzeby zgłaszających się do nas osób, a wiele z nowych form pomocy dostosowujemy do potrzeb, właśnie po to, by „pomagać zanim będzie za późno”.

Jestem dumna z możliwości bezpośredniego pomagania potrzebującym i tym, „którymi świat gardzi”, cieszę się z wykonywanej pracy. Czasami nie jest łatwo, ale wciąż otwieram się na nowe wyzwania, wykorzystując nawet niewielkie możliwości i ciesząc się z pomocy „jednostce”. – OSOBIE. Stąd o swojej pracy na rzecz GODNOŚCI powierzonych mi osób mówię, że jest twórcza (niepowtarzalna za każdym razem) i personalna (jednostkowa).

I jeszcze jeden, „najmłodszy” sposób troski o GODNOŚĆ – w tym roku odbędą się trzydniowe rekolekcje w Częstochowie w Dolinie Miłosierdzia, w czasie których pochylać się będziemy nad godnością i tożsamością kobiety. Ich tytuł i „hasło wywoławcze”: „Być kobietą, być kobietą…” Już wcześniej podejmowałyśmy w Bardzie tę tematykę na warsztatach, a teraz mogę zaprosić wszystkich chętnych na całe trzy dni w maju (07-09.05.2021 kontakt z Doliną Miłosierdzia w Częstochowie). Odkrywanie wciąż na nowo tożsamości, godności, obdarowania i powołania kobiety na wzór Maryi – Najpiękniejszej z Niewiast jest dla mnie wielką radością i pasją. Zapraszam, róbcie to ze mną, w duchu charyzmatu Sługi Bożego Księdza Jana Schneidera!

 

S.M. Dorota Frendenberg

Ważne jest, aby być pomostem

Ważne jest, aby być pomostem

Ważne jest, aby być pomostem, a nie ścianą między ludźmi. Jedną z tendencji, która stawia mury między ludźmi, jest nasz sposób narracji wydarzeń, opinii, wypowiedzi, które dotyczą innych. Naszą tendencją jest dodawanie lub odejmowanie od faktów zgodnie z naszymi wygodami. To faktycznie tworzy ścianę, która blokuje prawdę między osobami. Zarówno dodawanie, jak i odejmowanie tworzą negatywną energię między osobami, która jest nam przekazywana od czasu, gdy stworzyliśmy ten mur. Staraj się więc być pomostem, który przekazuje fakty bez dodawania i odejmowania. Lepiej być mostem niż ścianą.

Don Giorgio

Jedność jest kolorowa

Jedność jest kolorowa

Uniform – Fascynujące obrazy

Każdy na pewno zna takie obrazy: Chóry chłopięce w jednolitych strojach odświętnych, sportowcy w jednolitych strojach sportowych, żołnierze w mundurach. To już coś: 20, 50, 100, a nawet więcej osób w tych samych ubraniach. Wszyscy są jednolicie ubrani. Przypomniało mi to pielgrzymkę diecezjalną do Rzymu, gdzie ponad 1000 wiernych weszło do Bazyliki św. Piotra ubranych w żółte chusty. Od razu nasuwają mi się skojarzenia typu wspólnota, siła. Chciałabym do niej należeć.

Zewnętrzny obraz często kusi nas, by przywiązywać jedność wspólnoty do rzeczy zewnętrznych. Noszenie tych samych ubrań sugeruje te same nawyki, te same preferencje. A kiedy druga osoba myśli i działa inaczej, zaskoczenie jest ogromne. Nie sądziłem, że tak…

Jedność to nie jednolitość

Aby zrozumieć jedność, a następnie chcieć nią żyć, trzeba przede wszystkim samemu sobie uświadomić, że jedność nie jest tożsama z jednolitością. Najpierw zajmę się sferą faktów. Górska łąka wygląda wspaniale. Jeśli podejdziesz bliżej, zobaczysz kwiaty i trawy o bardzo różnych kształtach i kolorach. Symfonia składa się z mnóstwa różnych dźwięków wydobywanych przez różne instrumenty.

Różnorodność: cecha charakterystyczna naszego Kościoła

Zesłanie Ducha Świętego: wiele ludów zgromadzonych w tym czasie w Jerozolimie, z których każdy słyszał, jak apostołowie głosili orędzie Jezusa w swoim własnym języku.

Różnorodność wśród Apostołów: Nawet w kręgu apostołów widać różnorodność: Piotr i Paweł, Jakub i Jan – a Biblia mówi nam, że apostołowie również walczyli ze sobą zaciekle w niektórych sprawach (obrzezanie, przestrzeganie prawa żydowskiego).

Św. Paweł: Wiele darów łaski i jeden Duch Święty

W 1 Liście do Koryntian Paweł opisuje różnorodność w kościele. Mówi on o różnych darach łaski, których doświadcza w kościele. Używa przy tym greckiego słowa „charisma” (od niego pochodzi słowo „czarujący”). Czy znasz charyzmaty (dary łaski, talenty, zdolności) innych (członków twojej rodziny, współsióstr, współpracowników…)? Wymiana pomysłów na ten temat mogłaby być ekscytująca (choć nie jest łatwa).

Paweł widzi w różnorodności wielkie ubogacenie, ale także niebezpieczeństwo, np. tworzenia się małych grup lub podziałów. Dlatego wzywa do jedności (1 Kor 1,10-17).

Jedno ciało i wiele członków

Paweł porównuje różnorodność z obrazem ludzkiego ciała: jedno ciało, ale wiele członków. Nie tylko każdy członek ma swoje zadanie i jest ważny, ale nawet każdy z nich jest niezbędny („Głowa nie może powiedzieć stopom: Nie potrzebuję was!”). Każdy by się z tym natychmiast zgodził.

Ale rzeczywistość jest inna. Raz po raz pojawiają się w świecie (dawnym i obecnym) podziały: „Nie potrzebujemy go/jej”. (cudzoziemcy, których nie potrzebujemy; dzieci, których nie potrzebujemy w kulcie…).

Pytanie do przemyślenia: Czy Korynt można znaleźć także w moim życiu (w naszym klasztorze, w mojej rodzinie…)?

Jedność ma cel

Obraz ciała ludzkiego może nam pomóc w zrozumieniu jedności. Ponieważ jedność wielu kończyn ma jeden cel: życie. Zwłaszcza w naszym ciele bardzo szybko odczuwamy, jak bardzo życie jest zagrożone, gdy kończyny zawodzą (zwichnięta stopa, ból głowy).

Jedność nie wynika więc tylko z jednolitego wyglądu czy jednolitych zasad. Mogą one wskazywać, że wszyscy mają wspólny cel.

W przypadku sportowców jest to wola zwycięstwa, która łączy ich w jedno, w przypadku śpiewaków jest to radość z muzyki.

Jeden duch

Obraz ludzkiego ciała może być również dobrze zastosowany do wspólnoty.

Zewnętrzna jednolitość (habit zakonny, wspólne życie modlitewne) jest znakiem wspólnego celu, który ich jednoczy – mimo całej indywidualności ich członków: chcą służyć życiu.

Dotyczy to zarówno życia fizycznego, jak i duchowego, życia jednostki, jak również życia wspólnoty.

A ci, którzy służą życiu, służą również Bogu i oddają Mu chwałę. W Piśmie Świętym jest na to wiele przykładów, np. „Cokolwiek uczyniliście jednemu z moich braci i sióstr, Mnieście uczynili”. (Mt 25,40); albo „Ja przyszedłem, aby mieli życie i mieli je w pełni”. (Jan 10:10).

To właśnie ma na myśli Paweł, gdy w różnorodności członków mówi o jednym Duchu, który ożywia wszystkich.

 

Ks. Prałat dr. Stefan Dybowski

 

18.01.2021   Konferencja dla sióstr na dzień skupienia w klasztorze St. Augustinus, Berlin-Lankwitz