paź 27, 2021 | AKTUALNOŚCI
Początek listopada to dla wielu z nas szczególny czas pamięci o zmarłych. Odwiedzamy cmentarze, palimy świece, modlimy się za dusze zmarłych. Każdy z nas, z pewnością, ma kogoś bliskiego „po tamtej stronie”. Zwykle są to osoby, które za swojego ziemskiego życia obdarzyły nas jakimś dobrem. Myślę, że możemy ten ważny czas celebrować jeszcze przynajmniej w jeden sposób. W święto Wszystkich Świętych, wspominając naszych zmarłych, spróbujmy poszukać ich śladów świętości w naszym życiu. Poszukajmy w swoim życiu dobra, które wyświadczyli nam nasi bliscy zmarli, nasze współsiostry, a które nadal żyje w nas. Niech nasza modlitwa za zmarłych będzie także dziękczynieniem za ślady świętości, jakie zostawili na ziemi.
M.M. Sybilla
paź 27, 2021 | AKTUALNOŚCI
Słowa dzisiejszej Ewangelii ukarzą nam siłę wzrostu ziarnka gorczycy.
Takim ziarenkiem gorczycy stały się święcenia kapłańskie Sługi Bożego Księdza Jana Schneidera, które przyjął przez posługę kardynała Melchiora von Diepenbrocka.
Pasterz diecezji wrocławskiej z połowy XIX wieku pragnął, aby dokonało się odrodzenie religijne na ziemi śląskiej. Budowanie Królestwa Bożego pragnął oprzeć na świadectwie życia osób Bogu poświęconych. Neoprezbiterów z rocznika święceń 1849 zachęcił w kazaniu przed udzieleniem im święceń kapłańskich, aby za przykładem św. Jana Chrzciciela czystością i wiernością powołaniu kapłańskiemu potwierdzali Słowo Boże, które głosili na ambonach.
Kardynał Diepenbrock bardzo cenił swoich kapłanów. Pragnął, by pomnażali dobra duchowe razem z osobami zakonnymi. Za jego posługi na ziemi śląskiej, pozbawionej po wojnach napoleońskich wszystkich klasztorów, rozpoczęły pracę Siostry Boromeuszki, Siostry Szkolne de Notre Dame, Siostry Franciszkanki Szpitalne, Siostry Miłosierdzia św. Wincentego a Paulo, czyli szarytki, a na Górze św. Anny znów zamieszkali Franciszkanie.
Sługa Boży ks. Jan Schneider Mszę św. prymicyjną odprawił następnego dnia po przyjęciu święceń kapłańskich czyli 2 lipca 1849 roku. Tego dnia wypadało przed reformą kalendarza liturgicznego, święta Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny. Mszy św. prymicyjnej nie odprawił w swej rodzinnej parafii w Rudziczce, gdyż proboszcz tej parafii ksiądz Antoni Hoffmann, jego dobrodziej, zmarł nagle w 1847r., a więc jeszcze przed wstąpieniem Jana Schneidera do Alumnatu. Parafią w Rudziczce zarządzał wtedy nieznany mu bliżej administrator.
Na miejsce pierwszej Mszy św. wybrał kaplicę mariacką znajdującą się za prezbiterium katedry wrocławskiej. Z głównego ołtarza kaplicy patrzyła na neoprezbitera Matka Boża unosząca się do nieba. Uroczystość miała bardzo skromny charakter. Uczestniczyli w niej najbliżsi, ojciec prymicjanta i dwie jego siostry z rodzinami. Kazanie w czasie Mszy św. prymicyjnej wygłosił jego rodak pięć lat starszy święceniami, ks. Jan Klein, wikariusz ze Ścinawy.
Pierwszą placówką duszpasterską stała się dla niego parafia św. Mikołaja w Wiązowie. Pochodził z niej rektor wrocławskiego Alumnatu ksiądz Józef Sauer, który prosił Ordynariusza Diecezji o to, aby jego rodzinna parafia miała dobrego duszpasterza. I los padł na księdza Jana. W połowie XIX wieku parafia Wiązów liczyła około 3500 wiernych. W miasteczku wiele dziewcząt pracowało w fabryce cygar. Wpadały często w różnego rodzaju nałogi i złe towarzystwa. Ks. Jan Schneider gromadził je kiedy miały czas wolny, w soboty i niedziele, w salce parafialnej. Dbał o ich godziwe rozrywki i o pogłębienie wiedzy religijno- moralnej. Przygarnął też dużą liczbę dziewcząt służących, które pracowały w majątkach ziemskich w piętnastu osadach wiejskich należących do parafii Wiązów. Młode dziewczęta uzależnione finansowo od chlebodawców, wśród których była spora grupa młodych paniczów, były narażone na demoralizację. Ks. Jan Schneider chciał je wyczulić na sprawy życia sakramentalnego, pielęgnowania modlitwy i szanowania własnej godności dziewczęcej.
Wraz ze swym proboszczem, księdzem Franciszkiem Elpeltem, z którym dobrze się rozumiał, spotykał się regularnie z rodzicami i opiekunami dzieci szkolnych. Rozmawiał z nimi o zagrożeniach moralnych, na które narażone są młode osoby w okresie dorastania. Współpracował z miejscowym dyrygentem chóru parafialnego zachęcając zdolnych młodych śpiewaków do udziału w próbach i przygotowywaniu nabożeństw w kościele parafialnym.
Po dwóch latach pracy w Wiązowie ks. Jan Schneider został przeniesiony w dniu 9 września 1851r. w charakterze wikariusza do pracy w parafii Najświętszej Maryi Panny na Piasku we Wrocławiu.
S.M. Elżbieta Cińcio
paź 25, 2021 | AKTUALNOŚCI
Na cały miesiąc listopad planowana jest wizytacja kanoniczna przełożonej generalnej w prowincji niemieckiej. W ostatnim czasie ograniczenia covidowe bardzo zmieniły plany jeśli chodzi o wizytacje w Zgromadzeniu. Mamy nadzieję, że tym razem będzie można bez przeszkód spotkać się z każdą wspólnotą, z każdą siostrą oraz odwiedzić naszych współpracowników. To szczególny czas dla przełożonej generalnej, ale i dla sióstr w prowincji niemieckiej. Zachęcamy wszystkie siostry ze Zgromadzenia oraz naszych przyjaciół do modlitwy w intencjach sióstr prowincji niemieckiej oraz o błogosławiony czas wizytacji.
Generalat SMI
paź 23, 2021 | AKTUALNOŚCI, HISTORIA
W dzisiejszej Ewangelii Pan Jezus poleci swoim uczniom; Niech będą przepasane biodra wasze i zapalone pochodnie. A wy bądźcie podobni do ludzi oczekujących swego pana, kiedy z uczty weselnej powróci, aby mu zaraz otworzyć, gdy nadejdzie i zakołacze.
Sługa Boży ks. Jan Schneider pragnął jak najlepiej przygotować się do spotkania z Chrystusem w momencie przyjęcia sakramentu kapłaństwa. Po zdaniu egzaminu maturalnego w nyskim Carolinum, które miało miejsce dnia 20 września 1845 roku, razem z 13 kolegami z klasy wyjechał na studia do Wrocławia. Tylko jeden z maturzystów wybrał studia medyczne, pozostali zapisali się na teologię.
W czasach naszego Ojca Założyciela, jeśli kandydat do kapłaństwa chciał wstąpić do seminarium duchownego, musiał najpierw jako osoba świecka, ukończyć studia teologiczne. Uniwersytet Wrocławski posiadał wydział teologii katolickiej, na którym studiowało w roku akademickim1845/46 199 studentów, oczywiście tylko mężczyzn i wydział teologii ewangelickiej z 72 studentami. Żacy mieszkali na prywatnych stancjach. Jan Schneider wynajął pokój na Ostrowiu Tumskim przy kościele św. Krzyża, w kamienicy pod nr 9. Cierpiał bardzo z powodu zimna. Mieszkał bowiem z przyjacielem w nieopalanej izbie. Aby ogrzać nieco piec, wkładali do niego ogarek od świecy. Kiedy to zauważyła właścicielka stancji, wówczas zaczęła im palić w piecu na własny koszt.
Przez trzy lata od 1845 do 1848 studiował przedmioty teologiczne oraz odbył służbę wojskową w 11 Regimencie Grenadierów we Wrocławiu jako ochotnik. Nabyte w wojsku doświadczenia wykorzystał w czasie rewolucji, która wybuchła 6 marca 1848r. we Wrocławiu na fali wiosny ludów i solidarności z ruchami społecznymi we Francji i Austrii. We Wrocławiu doszło do krwawych starć z rewolucyjnie nastawionymi mieszkańcami miasta. Wystąpienia miały charakter lewicowy i antyklerykalny. W czasie zamieszek rewolucjoniści napadli na mieszkania członków kapituły katedralnej na Ostrowiu Tumskim. Wtedy to Jan Schneider zorganizował załogę z kolegów studentów, sam stając na jej czele i obronił zagrożonych kanoników wrocławskich przed napastnikami. Jego dzielna postawa zjednała mu życzliwość członów kapituły wrocławskiej a koledzy obdarzyli go wówczas tytułem „generalissimusa”.
Po trzyletnich studiach na Uniwersytecie Wrocławskim Sługa Boży wstąpił w październiku 1848 roku do seminarium duchownego, które w tym czasie nosiło nazwę Alumnatu i mieściło się w miejscu, gdzie dziś stoi budynek Biblioteki Archidiecezjalnej. Kandydaci do kapłaństwa przez 9 miesięcy kształcili się w zakresie teologii pastoralnej, liturgiki i ascetyki.
Przełożeni Alumnatu wystawili księdzu Janowi następującą opinię: „Duży, zdrowy. talent wystarczający, gorliwość zadowalająca, zachowanie zadowalające, charakter pilny, zgodliwy – z dobrą wolą, kazania też zadowalające, katechizm zadowalający”.
W czasie pobytu w Alumnacie Jan Schneider otrzymał strój duchowny, tonsurę i cztery niższe święcenia kapłańskie: ostiariat, lektorat, egzorcystat i akolitat oraz trzy wyższe: subdiakonat, diakonat i prezbiterat. Święcenia diakonatu otrzymał z rąk bpa pomocniczego Daniela Latusska dnia 21 czerwca 1849 roku w kościele św. Krzyża. Wraz z nim wyświęconych zostało 38 alumnów z archidiecezji wrocławskiej oraz 4 z archidiecezji ołomunieckiej.
Święcenia kapłańskie udzielił mu ordynariusz archidiecezji wrocławskiej książę biskup Melchior von Diepenbrock w dniu 1 lipca 1849 roku w kościele św. Krzyża. Dzień przyjęcia święceń kapłańskich ks. Jan Schneider uznał on za najważniejszy w swoim życiu. Było to dla niego dzień, w którym po kilkunastu latach przygotowań spotkał swojego Mistrza w sakramencie kapłaństwa. Do tej uroczystej chwili przygotowały go wydarzenia trudne, naznaczone ubóstwem materialnym, wymagające wielkiego zaparcia i wierności własnemu powołaniu życiowemu.
Jak postrzegam trudne wydarzenia, z którymi mierzę się we własnym życiu? Czy przygotowują mnie one do spotkań z Chrystusem?
S.M. Elżbieta Cińcio
paź 19, 2021 | AKTUALNOŚCI, HISTORIA
Na Mszy świętej, która za chwilę zostanie odprawiona, kapłan podczas modlitwy kolekty wypowie w imieniu nas wszystkich prośbę do Boga: Niech Twoja łaska zawsze nas uprzedza i stale nam towarzyszy, pobudzając naszą gorliwość do pełnienia dobrych uczynków.
Pierwszym miejscem w życiu każdego z nas, w którym mamy możliwość uczenia się postawy gorliwości i pełnienia dobrych uczynków jest dom rodzinny. Takim też był dom Sługi Bożego księdza Jana Schneidera.
Nasz Ojciec Założyciel przyszedł na świat 11 stycznia 1824 roku w Mieszkowicach na ziemi prudnickiej. Dwa dni później został ochrzczony w miejscowym kościele filialnym św. Jerzego. Otrzymał imiona Jan Jerzy, które nosili jego ojciec i jego dziadek ze strony ojca. Ojciec i matka chrzestna pochodzili z Mieszkowic, dodatkowo miał jeszcze drugą matkę chrzestną pochodzącą z rodzinnej wioski swojej mamy Katarzyny, czyli z Łąki Prudnickiej.
W domu Schneiderów urodziły się po Janie jeszcze dwie siostry, tak więc pięcioosobowa rodzina była środowiskiem, które ukształtowało postawę naszego bohatera, wyczulonego na ludzką biedę i śpieszącego ratować ludzi stojących nad przepaścią zła moralnego.
Dziś na skraju Mieszkowic nie zobaczymy już domu rodzinnego księdza Jana. W tym miejscu moje Zgromadzenie postawiło na cokole białą figurę Matki Bożej Niepokalanej.
Katolicy w Mieszkowicach stanowili mniejszość wyznaniową w stosunku do miejscowych protestantów. Katolicka szkoła podstawowa mieściła się w sąsiedniej miejscowości, w Rudziczce, w której również był kościół parafialny. Tak więc Sługa Boży od 6 roku życia każdego dnia przemierzał dwa i pół kilometra w jedną stronę do szkoły, aż skończył siedem klas. Regularnie służył do Mszy św. w mieszkowickim kościele. Miał marzenie, po ludzku niemożliwe do zrealizowania, chciał służyć Panu Bogu jako kapłan. Wiązało się to ze zdobyciem wykształcenia średniego i wyższego. A na to nie było stać jego rodziców, by posłać syna do szkół.
Opatrzność Boża postawiła na jego drodze szlachetnego proboszcza posługującego w Rudziczce, księdza Antoniego Hoffmanna, któremu leżało na sercu pomaganie dzieciom, aby zdobywały wykształcenie zgodnie z ich zdolnościami i realizowały swoje śmiałe marzenia. Trzem chłopcom w czasie swojego proboszczowania pomógł materialnie w dojściu do święceń kapłańskich. Jednym z nich był Jan Schneider. Proboszcz przekonał jego rodziców, aby posłali syna do Nysy, do Carolinum i zaofiarował pomoc materialną. Była to szkoła średnia z tradycjami, której absolwentami byli między innymi król Polski Michał Korybut Wiśniowiecki, syn króla Jana III – Jakub. Osiem lat edukacji w Nysie upłynęło naszemu Założycielowi na pilnej nauce, doświadczaniu niedostatków materialnych i pełnieniu posługi ministranta w kościele szkolnym pod wezwaniem Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. Jan nie miał zegarka i na wyczucie budził się w nocy, aby punktualnie o godz. 5.00 stanąć u stóp ołtarza i służyć księdzu Dyrektorowi Carolinum do Mszy św. Nie jeden raz stał nocą po kilka godzin przy zamkniętych drzwiach kościelnych a miejski strażnik nocny odsyłał go słowami: idź jeszcze do domu, bo jest dopiero godzina pierwsza w nocy. Za posługę ministranta otrzymywał rocznie 1 talara, który był w tym czasie dla robotnika rolnego zapłatą za jeden tydzień pracy.
Do egzaminu dojrzałości przystąpił w 1845 roku. Na świadectwie maturalnym zapisano, że Jan Schneider wszystkim przedmiotom oddawał się z wielką pilnością, a w tym, co robił, zaobserwować można było punktualność, zamiłowanie do porządku i staranność. Oceny celujące otrzymał z religii i matematyki. Niestety jego matka, nie mogła cieszyć się sukcesami syna, bowiem rok wcześniej odeszła do Domu Ojca.
Jan Schneider ze świadectwem dojrzałości w ręku wyruszył do Wrocławia.
W chwili refleksji postawmy sobie pytania:
Co zostało z moich młodzieńczych marzeń? Kto wspierał mnie w realizacji szlachetnych pragnień?
S.M. Elżbieta Cińcio
paź 12, 2021 | AKTUALNOŚCI
07 grudnia 2021 roku mija 145. lat od śmierci naszego ks. Założyciela sługi Bożego ks. Jana Schneidera.
Wrocław żegnał kapłana – serdecznie oddanego Kościołowi, miastu, parafianom, siostrom …ludziom. Ksiądz Jan „był jak ogień, który grzał płomieniem młodości, spalając się w pracy duszpasterskiej, w pracy dla dzieł charytatywnych i w tworzeniu nowego Zgromadzenia. Nigdy nie korzystał z żadnego wypoczynku, dwukrotnie był zmuszony wziąć urlopu dla podratowania zdrowia” wspomina ks. Władysław Bochnak. Ksiądz Jan, nazywany apostołem miłosierdzia, nie liczył czasu dla potrzebujących, był zapalonym wikariuszem w pełni obecnym, w posłudze dla wiernych parafii Najświętszej Maryi Panny na Piasku we Wrocławiu. Jako proboszcz mocno zaangażowany w życie powierzonej mu parafii św. Macieja, podejmował wiele aktywności społecznych i charytatywnych a równocześnie tworzył i czuwał nad powstającym nowym zgromadzeniem zakonnym. Intensywna aktywność dla dobra tak wielu dusz, w tak wielu przestrzeniach duszpasterskich spowodowała przedwczesne wyczerpanie organizmu, na skutek czego zmarł mając 53. lata. Jego śmierć poruszyła wielu. Arcybiskup Henryk Forster mówił o nim, że: „ Był on wielką ozdobą duszpasterzy na Śląsku, a to, ze względu na niezwykłą gorliwość, siłę woli i głębokie życie wewnętrzne.”
Nabożeństwo żałobne zostało odprawione we wrocławskim kościele pod wezwaniem świętego Macieja przez księdza Roberta Spiske – założyciela sióstr jadwiżanek. Homilie wygłosił proboszcz parafii Świętego Michała we Wrocławiu, ksiądz Gustav Haucke, który zwrócił się do zmarłego kapłana:
„Drogi Zmarły Bracie, wyjdź z tego Twojego kochanego kościoła, który tak lubiłeś odnawiać i przyozdabiać! Wyjdź w towarzystwie Twojej trzody i Twoich braci kapłanów i odejdź na miejsce pokoju, do domu, którego nikt Ci nie odbierze. (…). Pójdą za Tobą łzy wdzięczności i modły błagalne Twojej parafii, Twoich krewnych i Twoich podopiecznych, pójdzie memento Twych współbraci (…), pójdą Twoje dobre uczynki i zasługi, za które nich Ci wynagrodzi nasz Pan i Sędzia, Jezus Chrystus, radością i szczęśliwością w niebie”.
Sługa Boży, Ks. Jan Schneider zmarł w 53. roku życia, 7 grudnia 1876 roku we Wrocławiu, w wigilię święta Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny.
Jako duchowe córki Księdza Jana w pierwszy wtorek każdego miesiąca, modlimy się we wszystkich wspólnotach zakonnych o dar beatyfikacji naszego Założyciela. W tym roku za sugestią Przełożonej Prowincjalnej Prowincji Polskiej Zgromadzenia s.M. Magdaleny Zabłotnej, rozpoczęłyśmy 05 października nowennę dziewięciu wtorków przy Założycielu. Cotygodniowa modlitwa połączona z konferencją s. Elżbiety Cińcio, pozwoli uczestnikom nabożeństwa poznać etapy życia sługi Bożego. Nasze siostry, które gromadzą się w kościele na Piasku z różnych placówek modlą się wraz z wiernymi najpierw na adoracji połączonej z modlitwą różańcową. Wystąpienie s. Elżbiety ma miejsce przed przed Mszą św. o 18.00, tym razem siostra przedstawiła sylwetki rodziców ks. Jana – Katarzyny i Jerzego Jana i wprowadziła słuchaczy w atmosferę rodzinnego domu małego Janka. Eucharystia sprawowana w intencji o beatyfikacje ks. Założyciela staje się także dziękczynieniem i wyjątkowym wołaniem naszego Zgromadzenia o duchowe dobro dla każdej z nas osobiście i całej Kongregacji.
Nowenna dziewięciu wtorków już wystartowała. Nasz klasztor w Raciborzu Brzeziu znalazł się wraz z klasztorem w Raciborzu i Pyskowicach jako rozpoczynający to nowennowe pielgrzymowanie. Każdy kolejny wtorek liturgie przygotowują kolejne wyznaczone domy i tym sposobem wszystkie siostry mogą tworzyć duchowy bukiet serdecznej modlitwy zanoszony Bogu z miejsca spoczynku naszego Ojca Założyciela.
s. M. Małgorzata Cur