sty 19, 2021 | POZYTYWNE IMPULSY
Lenistwo to nasza decyzja. Jest to decyzja, aby nie robić tego, co trzeba zrobić we właściwym czasie, ponieważ wolisz robić coś innego, co jest bardziej komfortowe. Zawsze jest to wybór komfortu, a nie tego, co powinno się robić. I często wybór ten jest dla komfortu krótkotrwałego. Rezultatem tego wyboru jest zamknięcie się w strefie komfortu, która z biegiem czasu zmienia się pod wpływem różnych nacisków. Tak więc, aby mieć przyszłość z mniejszą presją, nie należy być leniwym dzisiaj! Napełnij swój dzień radością robiąc rzeczy, które powinieneś robić dzisiaj. Spraw, aby dzisiejszy dzień miał sens, a jutrzejszy był bezstresowy.
Don Giorgio
sty 17, 2021 | FORUM
Mieszkańcy Brzezia z ogromnym zaufaniem stają przy sarkofagu s.Dulcissimy modląc się w intencjach, które po ludzku biorąc są nie do rozwiązania. Przekonanie, że s.Dulcissima wciąż pomaga (jak obiecała) jest wciąż żywe i dodaje duchowych skrzydeł tym, którzy proszą Boga za jej wstawiennictwem.
Pani Regina, jak sama opowiada jest ciągle w bardzo bliskiej relacji ze służebnicą Bożą. Siostra Dulcissima nigdy jej nie zawiodła a pewnej nocy przyśniła się jej prosząc, by nie ustawała w modlitwie.
Wśród wielu otrzymanych łask o jakich opowiada jest także doświadczenie z dzieciństwa, które przejmująco opowiada a które dotyczy uzdrowienia jej mamy Łucji. To świadectwo potwierdza fakt, iż modlitwa ma ogromną siłę.
Świadectwo
W 1956 roku w listopadzie ciężko zachorowała moja matka Łucja. Miała wtedy 35 lat. W domu było nas wtedy pięcioro dzieci, najmłodsza siostra miała 1 rok. Lekarze nie dawali żadnej nadziei. Przy operacji stwierdzono pęknięcie i rozlanie się woreczka żółciowego. Mama była cała żółta, bardzo szybko miała bardzo wysoką gorączkę 40 stopni. Przewieziono ją na chirurgię. Pomimo tego, że naprawdę stan był jej bardzo ciężki lekarz błyskawicznie podjął decyzje, że trzeba ją operować. To były lata, kiedy nie było jeszcze dobrej aparatury medycznej, trudno było zdiagnozować co to jest, ale dzięki operacji okazało się, że przy pierwszym ataku mamie pękł woreczek żółciowy. Było bardzo poważnie, mama nie chodziła, ale zapamiętała jeden moment kiedy to coś lub ktoś nią wstrząsnął, złapał i wstrząsnął. To był przełom w tej chorobie. Po półrocznym leczeniu szpitalnym, bardzo wychudzona, została wypisana ze szpitala. Liczyliśmy się z tym, że mama może umrzeć.
Proboszczem w Brzeziu wtedy był ks. Rudolf Adamczyk, który widząc mojego Ojca jak się żarliwie modlił w kościele podszedł do niego i powiedział mu: „Panie Stawinoga, pana żona nie umrze. My się cały czas modlimy do siostry Dulcissimy.” Lekarz chciał przekazać mamę do szpitala we Wrocławiu w celach diagnostycznych, ale tato się nie zgodził i powiedział „zabieram żonę do domu” na co lekarz odpowiedział: „ ale nie ma ratunku, Pana żona już odchodzi.” Tato zabrał mamę do domu i nie ustawał w modlitwie. Mama po tym wszystkim dość szybko doszła do siebie, po pięciu latach urodziła się moja młodsza siostrzyczka Maria.
Minął rok i moja mama zupełnie czuła się zupełnie dobrze, postanowiła pojechać do lekarza, który ją prowadził w szpitalu, by mu podziękować za wszystko. Kiedy lekarz ją zobaczył wstał na równe nogi o powiedział: „To pani żyje? To cud”.
My wiemy, że modlitwy nasze zostały wysłuchane. Siostra Maria Dulcissima to największy skarb w naszej parafii.
Modlitwa trwa
We wszystkich naszych klasztorach, modlimy się serdecznie prosząc o dar beatyfikacji służebnicy Bożej s. M. Dulcissimy Hoffmann. 18 dnia – każdego miesiąca – we wspólnocie w Brzeziu, w czasie modlitwy nowenną odczytujemy powierzane nam intencje, które są nadsyłane drogę elektroniczną czy też pocztą.
Zapraszamy wszystkich czytelników generalato.com do wspólnej modlitwy.
Szczegółowe intencje można nadsyłać na adres biuro@dulcissima.pl, bądź : Siostry Maryi Niepokalanej, ul. abp Gawliny 5, 47-400 Racibórz Brzezie. Polska.
S. M. Małgorzata Cur
sty 14, 2021 | AKTUALNOŚCI, FORUM
O wyjeździe do Jaszkotla zdecydował Bóg. Znowu było inaczej niż myślałam czy zaplanowałam. A mianowicie. Po doświadczeniu pracy w naszym Domu Pomocy Społecznej w Żernikach prosiłam Pana Boga by uchronił DPS w Nysie przed pandemią. To była czysto egoistyczna myśl ponieważ DPS w Nysie jest mi drogi i z radością w sercu wspominam pracę tam. Jednak wiedziałam, że gdy zadzwoni siostra Samuela, obecna Dyrektorka tego Domu nie odmówię pomocy a wiedziałam już na czym polega taka praca. I stało się Siostra Samuela zadzwoniła… A ponieważ byłam już trochę nastawiona i przygotowana na taką informację wiedziałam co mam robić. Uzgodniłam tylko z Moją Siostra Przełożoną, że wcześniej jeszcze pojadę do domu Sióstr w Nysie, a potem już podejmę pracę w DPS. Cóż za radość mnie spotkała, gdy na miejscu już w Nysie otrzymałam informację, że siostra Dominika też się pakuje i będzie ze mną. Byłam spokojna. Będzie Dominika, jest siostra Samuela, siostra Anna, znam Dom, znam chłopaków ufff…, odetchnęłam. Odetchnęłam bardziej jeszcze, gdy w następnym dniu siostra Samuela oświadczyła że dali radę, nie potrzebna jest już nasza pomoc w pracy z chorymi chłopakami. Tego samego dnia, jeszcze wieczorem zadzwonił telefon. Od siostry Prowincjalnej… OOO pierwsza moja myśl „gdzie jeszcze mamy DPS?” Nie DPS a ZOL w Jaszkotlu. Krótka wiadomość porozumiewawcza już tylko do siostry Dominiki – „Jedziemy?” „Jedziemy”!
Bóg tak chciał … Tego byłyśmy pewne… Ale zawsze po coś… A po co?
Pojechałyśmy, co udało się nam zrobić, zrobiłyśmy i wróciłyśmy. Przestrzeń zaledwie kilkunastu dni… A tak wiele się zadziało… We mnie samej szczególnie! W moim sercu, sumieniu, w moim postrzeganiu…
Bóg tak chciał, „wybrał…” abym i ja umiała „wybierać…” zawsze po coś, ostatecznie dla mnie… Otrzymałam stokroć więcej.
Cóż takiego więc Bóg mógł mi dać przez taki króciutki pobyt pośród dzieci. Dzieci, które są bardzo chore, a jedocześnie bardzo szczęśliwe. Cierpiące, a jednak uśmiechnięte. Poranione, a jednak pełne ufności…
Czasem gdy miałam chwilkę wolną w pracy, brałam jakieś dziecko na ręce i spacerowałam z nim gadając coś bez większego sensu do nich. Ale często też wtedy po prostu przytulałam te dzieci i myślałam wtedy o ich rodzicach. Myślałam różnie… czasem tylko z wyrzutami… Patrzyłam w ich oczy… Jak bym chciała sfotografować je… zachować w pamięci… zostawić sobie…
Wróciłam do domu. Poprosiłam o chwilę czasu tylko dla mnie. Chciałam odpocząć… Ale to nie tylko o odpoczynek chodziło, jak się ostatecznie okazało. Spotkałam się ze sobą samą. Usłyszałam cicho, a potem głośno i co raz głośniej… Czemu one ich nie chcą… Ja chcę Jaśka, Mateuszka… itd. JA CHCĘ! To nie tak Boże. One nie chcą… z miliona różnych przyczyn. A ja…
Macierzyństwo to jeden z najcudowniejszych Darów Boga… to jakaś forma Boskości w kruchym człowieku. Ja zrezygnowałam… oddałam… wybrałam… kilkanaście lat temu. Co mogłam wiedzieć o tym mając dwadzieścia lat. Teoretycznie tylko. Prawdziwy wybór nie zakaz przyszedł – dopiero teraz. Wybór Życia dla Życia… Te małe istotki chore, zostawione są dziś dla mnie… Są dla mnie dziś moim macierzyństwem i modlitwą. One są… jak perły dla świata.
Dom w Jaszkotlu, Dom w Żenikach, Nysie i każdy inny nasz dom, gdzie mamy obok siebie osoby chore, pozostawione, oddane nam, to enklawy dobra w tym świecie gdzie „wybór, a nie zakaz” brzmi dla mnie inaczej.
S.M. Daniela Gumienna
sty 11, 2021 | AKTUALNOŚCI
„Jakże byłoby pięknie, gdyby każdy z nas mógł wieczorem powiedzieć: dzisiaj zrobiłem gest miłości wobec drugiego”
Papież Franciszek
Podczas gdy świat ogarnięty jest pandemią, gdzie słyszymy nieustanie o obostrzeniach a statystyki biją kolejne rekordy, postanowiłam skierować apel do znajomych na portalu społecznościowym Facebook i zaprosić ich do akcji „Kubek pełen słodkości”. Od wielu lat pracuję w Domu Pomocy Społecznej w Raciborzu, gdzie przebywa 170 Mieszkańców psychicznie i nerwowo chorych. Mieszkańcy od lutego mają zakaz wyjścia z domu, utrudnione są również odwiedziny najbliższych. W listopadzie nasz dom „odwiedził” Covid. To sprawiło, że w mojej głowie zrodził się pomysł aby ten „SŁODKI KUBEK” umilił święta Bożego Narodzenia, osłodził życie, sprawił wiele radości i pokazał Mieszkańcom, że ktoś o nich pamięta w tak trudnych pandemicznych czasach.
Akcja już w pierwszych dniach została przyjęta z wielkim zainteresowaniem i byłam pewna, że będzie miała szczęśliwy finał. W drugim tygodniu Adwentu mieliśmy już pierwsze kubeczki – a nawet świąteczne paczki. Byłam wzruszona, że do akcji przyłączyło się tylu ludzi od dzieci z przedszkola i szkoły, przez studentów, grupy parafialne, pracowników urzędów i po prostu naszych Przyjaciół. Z ogromnym wzruszeniem przyjęłyśmy dwie duże paczki z naszego Ośrodka z Klenicy jak również od Sióstr i Przyjaciół z Wrocławia – Żerniki. Takiego finału nikt z nas się nie spodziewał zebrałyśmy 748 kubków! Życzliwość i ofiarność była tak wielka, że podzieliłyśmy się kubeczkami z innymi Placówkami:
SPOKOJNA PRZYSTAŃ – Dom Pomocy Społecznej Baborowie
- Dom Matki „Maja” w Raciborzu – Miedonia
- DPS w Gorzycach przez kontakt z P. Sylwią z Pstrążnej,
- Stowarzyszenie Przyjaciół Człowieka „Tęcza”
- Stowarzyszenie Otwarte Serca Dzieciom w Kuźni Raciborskiej, Samborowicach, Cyprzanowie
- Świetlica Ziarenko w Branicach
- Dom Pomocy Społecznej prowadzony przez Zgromadzenie Sióstr Franciszkanek Misjonarek Maryi w Kietrzu
- Wielofunkcyjna Placówka Opiekuńczo – Wychowawcza w Pogrzebieniu
Pragnę również podziękować mojej Wspólnocie a szczególnie s. Partycji za zaangażowanie i wsparcie tego ogromnego pola dobroci.
Można było w oczach Mieszkańców zobaczyć w święta wzruszenie, że jest ktoś, kto o nich pamięta. W drugiej połowie stycznia zostanie odprawiona Msza św. za dobrodziejów naszej adwentowej przygody…
S. Joanna
sty 11, 2021 | POZYTYWNE IMPULSY
Nie można uniknąć krytyki ze strony innych. Pierwszą pozytywną stroną jest to, że wokół są uczciwi ludzie. Ale potem pojawia się treść krytyki i jej wpływ na nas. Jeśli uderza nas krytyka, oznacza to, że naszą samoocenę opieramy głównie na opinii innych. I że robimy rzeczy bez przekonania. Kiedy spotykasz się z krytyką, skoncentruj się na konkretnym przedmiocie krytyki, a nie na sobie. Nie wyjmuj krytyki z kontekstu. Nie pozwól, aby krytyka zagroziła Twojej samoocenie. Poświęć chwilę, aby spojrzeć na swoją opinię o sobie i całym dobru w tobie. Jesteś kimś więcej niż ta krytyka. To, kim jesteś, zależy od tego, jak sobie poradzisz z krytyką. Przyjmij dobro z krytyki i uczyń z niej narzędzie do poprawy. Potraktuj to jako kartę menu oferowaną Tobie w restauracji!
Don Giorgio