mar 31, 2021 | AKTUALNOŚCI
Wtedy jeden z Dwunastu, imieniem Judasz Iskariota, udał się do arcykapłanów i rzekł: „Co chcecie mi dać, a ja wam Go wydam”. A oni wyznaczyli mu trzydzieści srebrników. Odtąd szukał sposobności, żeby Go wydać. [Mt 26, 14-16]
Co mogło skłonić Judasza do zdradzenia Mistrza i wydania go w ręce jego wrogów? Został wybrany przez samego Jezusa i wezwany do naśladowania Go, żył z Nim, słuchał Jego kazań, widział cuda… Ale to wszystko nie wystarczyło, by go przekonać. Jezus nie odpowiada jego oczekiwania i tych, którzy czekali na Mesjasza, ale na pewno nie takiego jak On! Kiedy nasze oczekiwania są zbyt wysokie lub nie odpowiadają temu, czym dana osoba jest i co może dać, wtedy może się zdarzyć to, co Judasz zrobił z Jezusem.
Judasz, nieszczery i zbuntowany przyjaciel,
to także my!
Przebacz nam, Panie!
Ileż to razy nie wahamy się Cię zdradzić i sprzedać za kilka monet.
Ile razy odwracamy się do Ciebie plecami
ponieważ uważamy, że nas zawiodłeś!
Ile razy zarzucamy Ci, że nie jesteś
i nie działasz tak, jak powinieneś!
Znasz nasze lęki i niepewność,
gorzki smak naszych judaszowych pocałunków,
i mimo wszystko, zawsze witasz nas jak przyjaciół.
Fiorenzo Salvi
Giampietro Polini
mar 30, 2021 | AKTUALNOŚCI
Rzekł do Niego Szymon Piotr: „Panie, dokąd idziesz?” Odpowiedział mu Jezus: „Dokąd Ja idę, ty teraz za Mną pójść nie możesz, ale później pójdziesz”. Powiedział Mu Piotr: „Panie, dlaczego teraz nie mogę pójść za Tobą? Życie moje oddam za Ciebie”. Odpowiedział Jezus: „Życie swoje oddasz za Mnie? Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci: Kogut nie zapieje, aż ty trzy razy się Mnie wyprzesz”. [J 13, 36-38]
Wielkoduszność i kruchość błyszczą w Piotrze. Jest gotów oddać swoje życie za Jezusa, ale także zaprzeć się Go, aby się uratować. Jest to kontrast, który również tkwi w każdym z nas. Jesteśmy gotowi czynić dobro i to, co jest słuszne, ale jesteśmy również zablokowani przez strach przed ceną, którą trzeba zapłacić. Tylko pokorna świadomość naszej ułomności pomaga nam nie dać się zaskoczyć lękowi w chwili próby. Piotr, dopiero po uznaniu i zapłakaniu nad swoim zaparciem się, będzie gotowy oddać życie za Mistrza.
Jakże jesteśmy podobni do Piotra,
Panie Jezu.
Jesteśmy Twoimi bojaźliwymi uczniami
którzy nie wiedzą, jak pozostać u twego boku,
w chwili próby.
Jak łatwo jest ci zaprzeczyć,
jak niebezpiecznie jest twierdzić, że jest się przyjacielem!
Jak łatwo jest cię zdradzić,
kiedy coś jest nam oferowane
co wydaje się być warte więcej niż ty.
Nie opuszczaj nas w pokusie.
Przebacz nam i zaufaj nam ponownie, jeśli zrobiliśmy źle.
Florenzo Salvi
Giampietro Polini
mar 29, 2021 | AKTUALNOŚCI
Na sześć dni przed Paschą Jezus przybył do Betanii, gdzie mieszkał Łazarz, którego Jezus wskrzesił z martwych. Urządzono tam dla Niego ucztę. Marta posługiwała, a Łazarz był jednym z zasiadających z Nim przy stole. Maria zaś wzięła funt szlachetnego i drogocennego olejku nardowego i namaściła Jezusowi nogi, a włosami swymi je otarła. A dom napełnił się wonią olejku.
[J 12, 1-3]
Jezus też miał przyjaciół. Rodzina Marty, Marii i Łazarza była z pewnością punktem odniesienia i bardzo lubił przebywać w tym domu, gdzie czuł się mile widziany i kochany. Podczas ostatniej wieczerzy z nimi Maria czyni zaskakujący gest. Jej miłość do Niego jest tak głęboka, że nie znajduje innego sposobu na jej wyrażenie niż te perfumy, bardzo drogie, wylewane z przesadną obfitością, nakładane gestami niezwykłej czułości. Jest to ostatnie prawdziwe pocieszenie dla Jezusa, przed Jego męką.
Chciałabym się nauczyć od Marty, jak Ci służyć,
od Łazarza, by być z Tobą,
od Marii, aby okazywać Ci moją hojną miłość
wylewaną jak cenny olejek z przesadną obfitością.
Chciałabym, aby Twoja obecność zapachniała w moim domu, w mojej rodzinie, w mojej wspólnocie….
Spraw, Jezu, abym żyła każdego dnia w głębokiej przyjaźni z Tobą.
Fiorenzo Salvi
Giampietro Polini
mar 24, 2021 | AKTUALNOŚCI, FORUM
Urodziłam się w Berlinie 12 września 1937 roku, o godzinie dziewiątej, w niedzielę.
Jestem jedynaczką.
Rodzice po pierwszej wojnie światowej, wyemigrowali z Polski pod Berlin, do miejscowości Burgwall. Tam mięliśmy duży sklep, w którym było wszystko: jedzenie, zabawki, pościel. Zawsze chętnie w nim przebywałam. Pamiętam, że do sklepu przychodzili nie tylko Polacy, ale również Żydzi, Rosjanie i Niemcy.
Kiedy miałam 4 lata mój ojciec został rozstrzelany. Po tej sytuacji wujek zabrał mnie i mamę do Polski, w okolice Chojnic. Zamieszkaliśmy w miejscowości Lipka (powiat Złotów), gdzie spędziłam późniejsze dzieciństwo i lata młodzieńcze.
Jak miałam 8 lat moja mama wyszła drugi raz za mąż.
Ponieważ rodzice nie chcieli mieszkań w Lipce, wyprowadziliśmy się do Słupska. Tam ukończyłam szkołę podstawową. Jako nastolatka zaczęłam pracować razem z mamą, sprzątając salki katechetyczne przy parafii. Dorabiałam także sprzątając gabinet dentystyczny oraz salki u Sióstr Kanoniczek.
Na rok wyjechałam do Chojnic, do pensjonatu dla dziewcząt, który prowadziły Siostry Franciszkanki od Męki Pańskiej. Było tam siedemdziesiąt dziewczyn. Tam zdobywałyśmy wiedzę z zakresu dobrego wychowania. Siostry uczyły nas właściwego zachowania się przy stole i w różnych miejscach, wykonywałyśmy różne prace ręczne, uczyłyśmy się gotowania. Później wróciłam do domu rodzinnego.
Od lat dziecięcych chciałam zostać siostra zakonną. W Słupsku, gdzie mieszkałam z rodzicami były siostry, jednak nie chciałam iść do żadnego zgromadzenia, które było blisko domu rodzinnego, tylko wyjechać gdzieś dalej.
Jak miałam około dwudziestu lat, w gazecie ,,Przewodnik Katolicki” znalazłam adres do naszych sióstr. Wtedy powiedziałam mojej mamie, że chcę iść do klasztoru. Mama przyjęła tą informację bardzo spokojnie, powiedziała nawet tak: ,,Jak moja kuzynka poszła do klasztoru to i ty też możesz iść, ona była jedynaczką i ty jesteś jedynaczką.”
Widać było, że dla mamy była to radosna wiadomość, dlatego postanowiłam napisać list na znaleziony adres. Mama go przeczytała, wyraziła zgodę na jego wysłanie i wtedy zobaczyła kopertę z adresem, na który miał być wysłany list. Po chwili zastanowienia powiedziała tak: ,,To ty idziesz do tych sióstr, u których ja ciebie urodziłam”.
Byłam zaskoczona tym co powiedziała mama, nie rozumiałam tego i widząc moje zdziwienie, opowiedziała mi jak to było kiedy miałam się urodzić: ,,Niedaleko naszego domu w Burgwall były Siostry Elżbietanki i kiedy dostałam bóli porodowych, pojechałam do nich, ponieważ miały one porodówkę. Niestety ze względu na to, że nie miały już miejsca w szpitalu, nie przyjęły mnie, dlatego pojechałam 50 kilometrów dalej, aż do Berlina. Tam znalazłam porodówkę u Sióstr Maryi Niepokalanej. I tam właśnie u nich przyszłaś na świat.”
I tak dowiedziałam się, że zostałam urodzona w Berlinie u naszych sióstr, do których chciałam wstąpić już jako dorosła dziewczyna. Bóg prowadzi nas niesamowitymi drogami.
* * * *
Moja mama nauczyła mnie przebaczać, dziękować, przepraszać i modlić się, i nie czuć do drugiej osoby urazów. Powtarzała, że ma być się zawsze zjednanym, pomimo tego, że każdy z nas jest inny. Mam zawsze modlić się i przebaczać.
Tego mnie nauczyła moja mama i to próbowałam wprowadzać w życiu zakonnym, i tego życzę dla każdej z nas na ten Rok Jedności w naszym Zgromadzeniu.
S.M. Kryspina
mar 17, 2021 | AKTUALNOŚCI
Przeżywamy w Kościele Rok św. Józefa. Jest marzec, miesiąc kiedy w naszym Zgromadzeniu przez nowennę, post i pielgrzymkę do Sanktuarium Opiekuna Rodzin w Kaliszu przygotowujemy się do obchodów uroczystości Oblubieńca Najświętszej Maryi Panny.
I właśnie w tym kontekście dojrzała we mnie myśl, aby podzielić się z Siostrami tym,
co dane mi było przeżyć w ostatnim czasie.
Kiedy wiosną 2019 roku zadzwoniła do mnie Siostra Przełożona Prowincjalna, byłam akurat w szkole, miałam „okienko” miedzy lekcjami. Rozmowa dotyczyła podyplomowych studiów organizowanych przez Centrum Ochrony Dziecka na Akademii Ignatianum
w Krakowie. Byłam zaskoczona, bo po ponad dwudziestu latach w katechezie, mając rozliczne obowiązki domowe, nie brałam pod uwagę takiej ewentualności. Pomyślałam, czy nie ma już młodszych Sióstr w Prowincji? I do tego nazwa kierunku, też nie była pociągająca: profilaktyka przemocy seksualnej wobec dzieci i młodzieży! Odczułam jednocześnie, że to życzenie jest dla mnie swego rodzaju wyzwaniem. Widziałam ciągłość pomiędzy problematyką sugerowanej podyplomówki, a wcześniejszym przygotowaniem do nauczania, nie tylko religii, ale też wychowania do życia w rodzinie. Siostra Prowincjalna powiedziała jeszcze, że przedstawiciel Centrum Ochrony Dziecka skierował przez Konsultę do Wyższych Przełożonych Zakonnych informację i prośbę zarazem, aby w związku z coraz częściej ujawnianym problemem nadużyć seksualnych w Kościele, wysyłać przedstawicielki swoich zgromadzeń na takie dokształcanie. Zatem podjęłam wyzwanie. Później okazało się, że na naszym kierunku większość to ludzie w średnim wieku. Widać pewne życiowe doświadczenie było konieczne, aby udźwignąć ciężar omawianych zagadnień.
Jaki to ma związek ze św. Józefem? Otóż, Ten Opiekun Kościoła najpierw był Opiekunem Bożego Syna. Dał Jezusowi dom i poczucie bezpieczeństwa, kiedy jako dziecko był najbardziej bezbronny i narażony na wiele niebezpieczeństw. A jako mąż sprawiedliwy przyjął do siebie Maryję, choć potrzebował Bożej interwencji, aby zdobyć się na taką decyzję i nie do końca wszystko rozumiejąc – chronił życie, chronił człowieka.
Gdy raz po raz w mediach pojawiają się reportaże na temat wykorzystywania osób małoletnich przez osoby duchowne (i nie tylko), ich autorzy raczej nie mają na celu dobra Kościoła. Słuchając we wspólnotach reakcji sióstr na tego typu materiały często można usłyszeć o nagonce, walce czy kłamstwach rzucanych na Kościół. Jednak na tą stosunkowo nową sytuację można też spojrzeć nieco inaczej, bo problem istnieje od dawna i nie jest odosobniony. Pojawiał się we wcześniejszych wiekach, a w ostatnich dekadach jasne działania w przeciwdziałaniu przestępstwom z zakresu szóstego przykazania wobec małoletnich podejmował św. Jan Paweł II, Benedykt XVI i obecnie papież Franciszek. Spróbujmy dostrzec w tych zdarzeniach szansę na przejście od kultury klerykalnej, sprzyjającej ukrywaniu nadużyć, do kultury ewangelicznej, gdzie bardziej liczy się każda osoba ludzka, z którą utożsamia się Jezus w słowach: „Wszystko, co uczyniliście jednemu
z tych najmniejszych, Mieście uczynili” (Mt 25, 40). Jest to również szansa na przejście od źle pojętej kultury dyskrecji – chroniącej sprawcę i obarczającej ofiarę, do kultury przejrzystości – budującej poczucie bezpieczeństwa i szanującej godność każdego człowieka. Taka droga bywa trudna ale służy wiarygodności Kościoła. Sprawdzają się w ten sposób słowa Chrystusa: „Poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli”(J 8, 32).
Nasze miejsce w Kościele jest przy najsłabszych, z którymi najmniej liczy się świat. Tak było od czasów Księdza Założyciela i pierwszych Sióstr Maryi Niepokalanej. Stąd Patron naszego Zgromadzenia jest dla nas wzorem jak chronić dzieci, młodzież, kobiety przed przemocą nie tylko seksualną, ale i w innych formach, również w cyberprzestrzeni. Patrząc na św. Józefa nie znajdujemy w Biblii ani jednego słowa, które wypowiedział. W ten sposób uczy nas On słuchania. Słuchania Boga i słuchania człowieka – słuchania uważnego, współczującego, wspierającego, które prowadzi do niesienia konkretnej pomocy konkretnym osobom. Tego właśnie potrzebują ofiary przemocy, aby wysłuchać z szacunkiem, zrozumieniem, bez okazywania silnych emocji i dać im wiarę, że mówią nam prawdę. Oczekują pomocy lub choćby jakiejś podpowiedzi, wskazania. Święty Józef jawi się nam jako człowiek poddany prawu religijnemu i świeckiemu. W ten sposób uczymy się od niego, szanować i stosować się do obowiązujących przepisów prawa. W kwestii wykorzystywania seksualnego jest to związane z umiejętnym reagowaniem na próby ujawniania lub widoczne symptomy krzywdzenia obecne u naszych podopiecznych czy osób, z którymi współpracujemy. Chodzi również o podejmowanie odpowiednich działań we współpracy
z odpowiednimi przedstawicielami Kościoła i organów państwowych.
Warto też mieć na uwadze, że wśród sprawców i współsprawców wykorzystywania seksualnego znajdują się również kobiety, matki, nauczycielki czy opiekunki. Tym bardziej więc bądźmy przejrzyste, żyjmy ewangelicznie stosując się do słów Pana Jezusa, które tak bardzo sprawdziły się w życiu św. Józefa i Jego Niepokalanej Oblubienicy: „Tak też nie jest wolą Ojca waszego, który jest w niebie, żeby zginęło jedno z tych małych” (Mt 18,14). Starajmy się chronić dzieci, bo z nimi utożsamia się nasz Pan: „kto by przyjął jedno takie dziecko w imię moje, Mnie przyjmuje” (Mt 18,5). Często dzieje się tak, że ofiara staje się sprawcą. Prowadząc więc działalność prewencyjną przyczyniamy się do stopniowego zmniejszania skali zjawiska powodującego tyle ludzkich dramatów, o których ofiary często zaczynają mówić dopiero po latach już jako osoby dorosłe, bo wcześniej wstyd i bezradność zamykały im usta.
Kończąc refleksję chciałam prosić o modlitwę w intencji ofiar przemocy, szczególnie ofiar przemocy seksualnej – jej nieszczęsne skutki wychodzą po latach także z powodu niedowierzania otoczenia, że coś takiego mogło się wydarzyć. Pracując na wielu placówkach jako katechetka osobiście nie raz zetknęłam się z uczniami, będącymi ofiarami przemocy seksualnej w rodzinie… Takie rany goją się bardzo długo, czasem przez całe życie. Teraz patrząc codziennie na obraz świętego Józefa w naszej domowej kaplicy sama wzruszam się pełną czułości troską z jaką trzyma On na rękach małego, bezbronnego Jezusa. Jest to dla mnie zaproszenie, aby tak jak Opiekun Syna Bożego troszczyć się tych, którym służę.
S.M. Michaela
mar 10, 2021 | AKTUALNOŚCI
Chciałabym się podzielić z Wami moim trzy miesięcznym doświadczeniem posługi na misji w Manili, stolicy Filipin w czasach pandemii. Kiedy w listopadzie ubiegłego roku dołączyłam do Siostry Klaudii zabrała mnie do jednej z najuboższych dzielnic Manili – Payatas, położonej tylko kilka minut drogi samochodem od naszego domu, gdzie siostry pracują w apostolacie. Payatas to dzielnica, która powstała na wielkim wysypisku śmieci, które zwozi się z całego miasta. Bardzo duża część ludności tam mieszkającej zajmuje się ich segregacją. I musze tu przyznać, ze wywarło to na mnie wielkie zdziwienie, ze prawie obok nas ludzie żyją w takiej nędzy. Pracowałam kilkanaście lat w Tanzanii i widziałam biedę, ale nie widziałam tak skrajnej nędzy jak tutaj. I jeszcze jedno, prawie każdego dnia przemierzamy czy to samochodem, czy transportem publicznym, czy też pieszo ulice Manili ale nie widziałam tu ludzi pijących alkohol, czy po prostu pijanych, co jest częstym obrazem w Europie.
Druga rzecz o której chce wam opowiedzieć to katolicyzm i religijność. Kiedy pierwszy raz wybrałyśmy się z S. Klaudią do centrum handlowego byłam zaskoczona gdy w południe przez głośniki rozległa się modlitwa Anioł Pański, a o godz.15 modlitwa do Miłosierdzia Bożego, i to nie koniec, bo w każdym takim centrum handlowym jest kaplica i mimo pandemii każdego dnia o godz. 12 odprawiana jest Msza Św., w której każdy może uczestniczyć. W każdym sklepie jest ołtarzyk z Figurką Praskiego Dzieciatka nazywanego tutaj „Santo Niño” najstarszego i najbardziej czczonego wizerunku Dzieciątka Jezus na Filipinach, które przywiózł tu jako dar odkrywca Ferdynand Magellan dla pierwszych chrześcijan archipelagu.
To co jeszcze mnie tu uderzyło, i podoba mi się, to to, że w kościołach bardzo zaangażowani są ludzie świeccy i młodzi, jedni odpowiadają za kwiaty, inni przygotowują czytania, jeszcze inni komentarze, czy śpiew, kolejni są odpowiedzialni za ołtarz, na każdej Mszy Św. jest służba liturgiczna ołtarza. Figury Pana Jezusa, Matki Bożej czy Świętych są tu prawie naturalnych wielkości zawsze ubrane w pięknie uszyte szaty, bogato zdobione odpowiednio do danej okazji z naturalnymi pięknymi włosami. Tak jak na załączonym zdjęciu.
Jest tutaj też bardzo piękny zwyczaj, tradycja okazywania szacunku starszym. Najbardziej widoczne jest okazywanie szacunku poprzez przyłożenie podanej przez starszą osobę dłoni do czoła. Jest to tradycja ciągle żywa i powszechna. Kiedy chodzimy ulicami Manili często dzieci do nas podbiegają i przykładają nasze dłonie do swego czoła mówiąc “sister bless”.
Ufamy, ze czas pandemii, która ogranicza nas w naszych działaniach skończy się i o to tez prosimy Boga w naszych modlitwach. Już na koniec proszę Was wszystkich, którzy będziecie to czytać o modlitwę w intencji naszych misji tu na Filipinach, abyśmy mogły kontynuować i rozwijać tutaj dzieło naszego Księdza Założyciela.
Z serdecznym pozdrowieniem oraz pamięcią w modlitwie za tych wszystkich, którzy nas wspierają duchowo i materialnie.
S.M. Agata Sobczyk