Pozytywne doświadczenia

Pozytywne doświadczenia

Pozytywne doświadczenia z przeszłości to skarby i źródła, które dają ci światło. Nie po to, by żyć przeszłością, ale jako źródło energii. Pozytywne doświadczenia, zarówno małe, jak i duże, powinny być jak rzeka płynąca w pobliżu nas. Podczas gdy negatywne doświadczenia są jak palący się ogień, który hamuje rozwój. Sposobem na to jest nasza zdolność wybaczania sobie i innym. Nauczmy się żyć z bliznami, ale w świetle. Ilekroć pojawi się coś negatywnego w myślach, przejdź na jasną stronę z przebaczeniem i zaufaniem. Te małe pozytywne doświadczenia ratują życie. Żyj nad rzeką pozytywnych wrażeń, choćby nurt był niewielki!

Don Giorgio

Dzięki Bogu już na Filipinach!

Dzięki Bogu już na Filipinach!

W związku z epidemią Covid 19 długo czekałam na pozwolenie Ministerstwa Spraw Zagranicznych na Filipinach na wydanie dla mnie wizy. I wreszcie udało mi się je dostać a potem już kupno biletu i sama wiza, poszło bez problemu. Lot był długi. Najpierw z Warszawy do Amsterdamu, gdzie czekałam prawie 6 godzin na samolot do Manili i ten lot trwał ok 15 godz. W Manili na lotnisku wszyscy pasażerowie musieli poddać się testom na Covid 19. Co i ja uczyniłam zgodnie z wymogami, następnie po zabraniu bagażu udałam się do 2 dni wcześniej zarezerwowanego hotelu wyznaczonego przez rząd Filipin dla oczekujących na wynik testu. Kiedy dotarłam do hotelu była już godz. 21.

W hotelu też był regulamin związany z obostrzeniami Covid 19, który trzeba było przestrzegać. Posiłki były przynoszone każdemu pod drzwi i dzwonek do drzwi o nim oznajmiał. Na drugi dzień rano ok godz. 9 dostałam maila z moim wynikiem, który jest negatywny. Zadzwoniłam do s. Klaudii, że może mnie odebrać bo mam wynik negatywny, poinformowałam też o tym hotel.

I Bogu niech będą dzięki o godz. 14 odebrała mnie z hotelu s. Klaudia. Na razie się zapoznaje z pracą i otoczeniem.

Sr. Agata

21 listopada – historia ocalenia Zgromadzenia

21 listopada – historia ocalenia Zgromadzenia

Święto Ofiarowania NMP jest dla Zgromadzenia szczególnym wspomnieniem, nie tylko z powodu naszej duchowości maryjnej, ale z powodu cudu ocalenia, którego przed laty tego dnia doświadczyły pierwsze nasze siostry.

W latach siedemdziesiątych XIX w. nasze Zgromadzenie dopiero „stawiało pierwsze kroki”. Właściwie nie było jeszcze zgromadzeniem zakonnym, a zostało uznane przez biskupa za stowarzyszenie kościelne. Ksiądz Założyciel, Jan Schneider starał się bardzo i uczynił wiele, aby niewielka wspólnota oddanych Bogu kobiet została wreszcie uznana przez Kościół i zatwierdzona jako nowe Zgromadzenie. To piękne jego marzenie spotykało się jednak z ciągłym oporem i odmową ze strony władz kościelnych.

Także sytuacja polityczna w tym czasie nie sprzyjała w ogóle tworzeniu nowych wspólnot zakonnych. Wręcz przeciwnie! Państwo Prusy, w którym powstała pierwsza wspólnota naszego Zgromadzenia, rozpoczęło w tym czasie intensywną walkę z Kościołem katolickim. Polityka ta została nazwana „Kulturkampf”. Chodziło głównie o ograniczenie wpływów i całkowite podporządkowanie Kościoła katolickiego państwu. Nie była to walka zbrojna, ale głównie administracyjna. Ograniczano prawa i działalność Kościoła poprzez wprowadzanie ustaw państwowych. Najbardziej znane są tzw. „ustawy majowe” z 1873 r., kiedy to właśnie w maju przez pewien czas, prawie codziennie wchodziła w życie nowa ustawa ograniczająca normalne funkcjonowanie Kościoła. Ingerowano w kształcenie i mianowanie duchownych, kary dyscyplinarne, czy w sposób, w jaki miało się odbywać wystąpienie z Kościoła katolickiego. W ślad za ustawami prędko podążały represje. Wiele diecezji w Prusach nie zostało obsadzonych, niektórzy biskupi trafili do więzienia, a wielu księży nakłaniano do nieposłuszeństwa swoim przełożonym. Tego typu represjami został dotknięty także nasz Ksiądz Założyciel, któremu za jawne opowiedzenie się po stronie władzy kościelnej i wierność swojemu biskupowi odebrano prawo do otrzymywania wypłacanej proboszczom przez państwo pensji. W kolejnych latach wprowadzano kolejne regulacje prawne. Odebranie środków finansowych nie było dla Księdza Schneidera tak dotkliwe, jak ustawa, która weszła w życie dwa lata później, w maju 1875 r., mówiąca o likwidacji klasztorów. Według nowych przepisów, w Prusach mogły pozostać tylko zakony i zgromadzenia, które zajmowały się pielęgnacją chorych, a i te poddane zostały licznym ograniczeniom. Wszystkie inne wspólnoty zakonne musiały opuścić kraj. Początkowo wydawało się, że przepis ten nie obejmie młodej wspólnoty założonej przez ks. Jana Schneidera, gdyż pomimo jego usilnych starań, zgromadzenie oficjalnie nie zostało zatwierdzone. Dopiero w tym momencie siostry i ich Założyciel mogli odczytać plan Boży w tych przeciwnościach, na które wcześniej napotykali. Przez 14 miesięcy udawało się trwać w trudnych warunkach, tłumacząc się w urzędach brakiem oficjalnego zatwierdzenia. Dopiero 8 września 1876 r. rząd zajął się skontrolowaniem Fundacji Najświętszej Maryi Panny, w celu sprawdzenia czy nie działa ono jako zgromadzenie zakonne. Kontrola rozpoczęła się około godziny 16:00 i trwała aż do godziny 22:00. Delegat rządu obejrzał wszystkie pomieszczenia, zorientował się w życiu fundacji i prowadzących ją członkiń. Następnie przesłuchał Księdza Schneidera i każdą siostrę osobno. Inspektor zadawał wnikliwe pytania, po czym sporządził obszerny protokół. Atmosfera podczas kontroli i przesłuchania była bardzo poważna, jednak przed opuszczeniem Fundacji, Ksiądz Założyciel miał odwagę zapytać o opinię kontrolującego, jak długo, jego zdaniem trzeba będzie czekać na wynik kontroli i jaki on przypuszczalnie będzie. Odpowiedź inspektora była niepokojąca, decyzja z urzędu miała przyjść w ciągu czterech tygodni, a jego zdaniem zakład trzeba będzie rozwiązać, natomiast siostry powinny opuścić to miejsce. Po ponad dwudziestu latach budowania tego dzieła, jakim miało być nowe zgromadzenie zakonne, wydawało się, że ten wielki trud, to podejmowanie ciągle na nowo, z cierpliwością i ufnością Bogu, prób umocnienia wspólnoty sióstr właśnie dobiegło końca. Zważywszy na nieprzychylne czasy, łatwo można było popaść w pesymizm i brak nadziei. Jednak w tak dużych trudnościach, zarówno Założyciela, jak i pierwsze siostry, zawsze cechowała postawa odwrotna. Przeciwności stawały się inspiracją do jeszcze intensywniejszych działań! W kolejnych dniach po wizycie inspektora, ks. Schneider podjął korespondencję z urzędami państwowymi, w której próbował udowodnić i przekonać, że Fundacja nie podlega ustawie o likwidacji zakonów. Wraz z siostrami obawiał się jednak, że to może nie wystarczyć, bo podobne wspólnoty i domy w Prusach właśnie przestawały istnieć. Trzeba było zrobić coś jeszcze.

W tym czasie, w miejscowości Filipowo w Czechach, oddalonej od Wrocławia około 230 km, znane stawało się nowe miejsce pątnicze. W 1866 r., zatem dziesięć lat wcześniej, prostej dziewczynie, Magdalenie Kade objawiła się tam Matka Boska, uzdrawiając ją z wielu ciężkich i nieuleczalnych chorób, na które od lat cierpiała. Miejsce objawień, chata i izba dziewczyny w Filipowie, zaczęło być celem wielu spontanicznych pielgrzymek dla osób dotkniętych ciężkimi chorobami i trudnymi sytuacjami życiowymi. Było to w tamtym czasie miejsce żywego kultu Maryi i wielu cudownych łask otrzymywanych przez Jej wstawiennictwo. Wydawało się zatem naturalnym, że właśnie tam powinny udać się nasze siostry, by w modlitwie prosić o łaskę ocalenia młodej wspólnoty zakonnej oraz dzieła pomocy kobietom, które powstawało w takim trudzie. Siostra Przełożona Matylda z kilkoma współsiostrami udały się na pielgrzymkę do Filipowa i spędziły tam na modlitwie osiem dni. W tym czasie na miejscu objawień nie było jeszcze kościoła (ten, który widzimy na zdjęciu, został wybudowany dopiero 9 lat później), dlatego siostry codziennie z Filipowa udawały się na Mszę św. do świątyni oddalonej o ponad 2 km. Podczas tej ośmiodniowej modlitwy przełożona Matylda złożyła Maryi obietnicę, że każdego roku siostry Fundacji Najświętszej Maryi Panny będą pielgrzymować do Filipowa, jeżeli Matka Boża wysłucha ich prośby i zachowa Fundację od rozwiązania.

Zaraz po powrocie Fundacja otrzymała pismo rządowe następującej treści: „Na podstawie wyników badania przeprowadzonego w dniu 8 września br. w zakładzie Najświętszej Maryi Panny odnośnie do sytuacji tzw. sióstr Maryi Niepokalanej, w związku z ustawą z dn. 31 V ub. r. dotyczącą zakonów i zgromadzeń Kościoła katolickiego, po rozprawie, panowie minister spraw wewnętrznych i minister do spraw kultu zdecydowali, że tzw. Siostry Maryi Niepokalanej mogą pozostać”.

Ta pozytywna odpowiedź w tak trudnych czasach, była zarówno dla Księdza Założyciela, jak i dla pierwszej wspólnoty sióstr znakiem Opatrzności Bożej i opieki Maryi nad nowym Zgromadzeniem. Od tego czasu M. Matylda, a później jej następczyni i kolejne pokolenia sióstr, zachowywały w sercu pamięć za ocalenie Zgromadzenia i co roku pielgrzymowały do Filipowa, by dziękować za łaski, jakimi Pan obdarza wspólnotę sióstr i ich dzieła. Tak było nieprzerwanie do czasów I wojny światowej. Nowy ład w Europie, zmiany polityczne i terytorialne po wojnie uniemożliwiły siostrom łatwo przekraczać granicę z Czechami, gdzie znajdowało się Filipowo, siostry jednak nie chciały zaniechać tej pięknej tradycji tylko ze względów trudności politycznych. Postanowiły zatem zmienić miejsce pielgrzymowania i kontynuowały swoją coroczną pielgrzymkę dziękczynną do Barda Śląskiego, gdzie znajduje się figura Matki Bożej Strażniczki Wiary. W sanktuarium w Bardzie w 1926 r. w obecności Przełożonej Generalnej M. Klotyldy odbyło się uroczyste poświęcenie Zgromadzenia Matce Bożej.

Kolejna wojna i zawirowania polityczne po niej sprawiły, że przez pewien czas siostry znowu nie mogły kontynuować swojego pątniczego dziękczynienia. Dziś tradycja pielgrzymki do Barda w święto Ofiarowania Matki Bożej jest nadal podtrzymywana i miejmy nadzieję, że nawet w tym roku, który z powodu pandemii przeżywamy znosząc wiele ograniczeń, uda się choć małej grupie sióstr pielgrzymować przed tron Maryi, by przez Jej ręce dziękować Bogu za ocalenie, ale także opiekę i wiele łask, jakich doświadczamy po dziś dzień.

Dziś, Zgromadzenie jest o wiele większe niż było to w pierwszych latach jego istnienia, nasze wspólnoty żyją i ewangelizują w różnych częściach świata. Nie tylko przez koronawirusa, ale także zwyczajnie przez duże odległości dzielące niektóre wspólnoty od sanktuarium w Bardzie lub też poprzez niemoc związaną z chorobą i wiekiem nie wszystkie siostry mogą brać udział w tej pięknej pielgrzymce dziękczynnej kontynuowanej przez pokolenia, ale możemy w tym dniu uczynić nasze wspólne Święto Dziękczynienia! Dziękować wspólnie Bogu za Jego łaski względem Zgromadzenia i nas samych możemy wszędzie, nawet tysiące kilometrów od Barda. Niech ten dzień Ofiarowania Najświętszej Maryi Panny będzie dla całego naszego Zgromadzenia oraz wszystkich naszych bliskich i podopiecznych okazją, by wyrazić swoją wdzięczność w modlitwie za tak wiele dobra, jakie nas spotkało dzięki łasce Bożej.

M.M. Sybilla Kołtan

Myśl pozytywnie

Myśl pozytywnie

To, co mamy całkowicie dla siebie, to nasze myśli! Druga strona jest taka, że to, czym jesteśmy, jest zgodne z tym, co myślimy. Nasze myśli są naszą własnością. Nasza myśl staje się naszym działaniem i naszymi nawykami. Tak więc ważne jest, aby nasze myśli były pozytywne, aby utrzymać siebie w pozytywnym stanie. Kluczem jest to, aby pozytywne spojrzenie na osoby i sytuacje determinowało nasze myśli. Pozytywne spojrzenie uczynione w wierze i przekonaniu, że w każdym człowieku i w każdej sytuacji jest coś dobrego. Negatywne spojrzenie to najgorsze, co możesz zrobić samej sobie. Pozwól swojemu pozytywnemu spojrzeniu decydować o swoich myślach.

Don Giorgio